Po starcie COP24 w Katowicach pierwszy kurz absurdów już opadł, ale na szczyt klimatyczny docierają kolejni dziennikarze czy eksperci, którzy wskazują na różne - ich zdaniem - uchybienia. Jedne bardziej, inne mniej trafione.
Isabel Baudish ze Szwecji, zajmująca się energią odnawialną, dopiero dzisiaj podzieliła się swoimi obserwacjami na temat COP24. O krytyce prezentowania węgla w Katowicach już pisaliśmy, ale Baudish do tematu podeszła z zupełnie innej strony.
Organizator COP24, Katowice, "pokazuje palec" klimatowi, wychwalając swoją gospodarkę opartą na węglu i szczytowi sponsorowanemu przez (firmy) związane z paliwami kopalnymi, tą wystawą. Nawet mydło nie zmyje tej farsy
- napisała Baudish, dołączając do tego zdjęcie ze znanym gestem, z wyciągniętym środkowym palcem lekko pobrudzonym węglem.
Z kolei organizacja EAT zamieściła wykres, na którym pokazała, ile gazów cieplarnianych generują potrawy serwowane gościom szczytu w Katowicach. Na najwyższym miejscu podium znalazła się wołowina z wędzonym boczkiem i kapustą, natomiast najmniej obciążającym klimat daniem ogłoszono pierogi z kapustą i grzybami.
- Przepełnione mięsem menu na COP24 to obraza dla pracy, jaką wykonamy na konferencji - mówiła Stephanie Feldstein z Centre for Biological Diversity. Jak wskazywała, jeśli światowi przywódcy chcą zaakcentować, że światu grozi katastrofa klimatyczna, to powinni walczyć z nadmiernym spożyciem mięsa i nabiału. - Zaczynając od tego, co mają na talerzach - wskazała Feldstein.
Wcześniej uczestników szczytu dziwiła np. górnicza orkiestra, która witała ich w Katowicach, natomiast prezydent Austrii dotarł na Śląsk pociągiem - nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że musiał podróżować II klasą. Otóż zepsuł się wagon I, a delegacja austriacka po prostu... kupiła bilety, nie prosząc o zorganizowanie specjalnego wagonu.