Gość Trójki mówi, że zmian klimatu nie ma. I porównuje niemieckich badaczy do nazistów

- Mieliśmy rasizm naukowy i mówiono, że tak trzeba robić - mówił w radiowej Trójce Tomasz Sommer. Gość przedstawiony jako "ekspert" od zmian klimatu porównał naukowców do nazistów i manipulował informacjami.

W czwartek, na kilka dni przez szczytem klimatycznym COP24 w Katowicach, w Programie Trzecim Polskiego Radia odbyła się krótka rozmowa nt. zmian klimatu i ostatnich raportów ONZ. Według jednego z nich, o którym pisaliśmy w Gazeta.pl, świat musi trzykrotnie zwiększyć wysiłki, by uniknąć katastrofalnych skutków zmian klimatu.

W Trójce zapowiedziano rozmowę z "ekspertem" na ten temat. Tym "ekspertem" nie był jednak naukowiec, aktywista czy dziennikarz, zajmujący się klimatem. Do rozmowy zaproszono Tomasza Sommera. To doktor socjologii, redaktor naczelny pisma  "Najwyższy CZAS!", związany ze środowiskiem politycznym Janusza Korwina-Mikkego.

Sommer zaczął od porównania naukowców zajmujących się klimatem do nazistów. Najpierw stwierdził, że ograniczenia emisji CO2 "chcą niemieccy politycy": 

"Ja bym  z tą niemiecką nauką uważał. Niemcy przodują w tego typu badaniach. A ja przypominam, że rozmawiamy w Warszawie i 70 lat temu przodująca niemiecka nauka miała taką koncepcję, że istnieje zagrożenie rasowe ze strony Żydów, a i Polacy są nie najlepsi.(...) Jak ja teraz słucham kolejną koncepcję, która ma zbawić ludzkość, właśnie z tamtych ust, to podchodzę do tego ze sceptycyzmem."

Porównanie badaczy klimatu do nazistów lepiej zostawić bez komentarza. Jednak już twierdzenie, że to głównie niemieccy naukowcy mówią o zmianach klimatu, łatwo zweryfikować - jest ono nieprawdziwe. Jak podaje naukaoklimacie.pl, "wszystkie liczące się na świecie organizacje naukowe zajmujące się badaniem klimatu" zgadają się co do tego, że zmiany klimatu są prawdziwe i powodowane przez człowieka. Takie stanowisko prezentuje też 97 proc. klimatologów na świecie - nie tylko w Niemczech. 

"Województwo łódzkie będzie zagrożone silnym pustynnieniem"

Podobnych nieprawdziwych stwierdzeń w programie było więcej. Sommer twierdzi, że ograniczenie emisji CO2 leży w interesie Niemiec, bo gospodarka kraju jest "niskoemisyjna". W rzeczywistości Niemcy są 6. największym emiterem CO2 z paliw kopalnych na świecie, a koszty ograniczenia emisji zgodnie z planami będą ogromne.

- Dobrze pan wie, że klimat mamy troszeczkę za zimny. Z takiego czysto egoistycznego, polskiego punktu widzenia gdyby ta temperatura poniosła się o stopień, dwa, nie mówię trzy, bo to już w ogóle byłoby dobrze... to by było fajne - mówił w Trójce Sommer.

Czy rzeczywiście? Klimat to bardzo złożony mechanizm, w którym jedne czynniki wpływają i zależą od innych, tak że czasem trudno przewidzieć ich skutki, a szczególnie stwierdzić, że mogą one być proste. Klimat nie działa w taki sposób, jak kaloryfer - zwiększenie średniej temperatury nie oznacza, że jeśli teraz jest w listopadzie - 5 stopni, to za 30 lat będzie - 3. Zmiana klimatu ma ogromny wpływ na pogodę i naturę; prowadzi do wymierania gatunków (np. raf koralowych), czy zwiększenia ekstremalnych zjawisk. Różnica między 1,5 a 2 stopniami wzrostu temperatury oznacza susze, huragany i zabójcze fale upałów. Nie trzeba wierzyć "niemieckim naukowcom".

Polskie Ministerstwo Środowiska przewiduje głównie negatywne skutki zmian już w najbliższej dekadzie, w tym fale upałów, susze, powodzie, niszczenie infrastruktury, straty w rolnictwie. Resort przewiduje m.in., że "województwo łódzkie będzie zagrożone silnym pustynnieniem". Prawdą jest, że regiony dalej na południe będą bardziej narażone. Ale w zglobalizowanym świecie nie da się od tego odciąć. Jeśli setki milionów ludzi w Afryce czy Azji zostaną bez jedzenia i wody, będą uciekać na północ. 

Sommer pyta, dlaczego "jeśli tak rzeczywiście jest" Niemcy czy Francja "sami nie zapłacą". Te kraje już płacą - i planują dawać więcej. Jak pisałem wcześniej, zredukowanie emisji wg planów będzie kosztować Niemcy nawet bilion dolarów. Ponadto Niemcy i Francja należą do 18 państw, które zobowiązały się, by od 2020 roku przeznaczać w sumie 100 miliardów dolarów na pomoc krajom rozwijającym się w walce ze zmianami klimatu. 

Sommer mówi, że szczyt COP24 to "zjazd propagandowy", a państwa "sto lat temu podpisały jakieś tam zobowiązania, że się odbędzie". Trudno powiedzieć, na ile była to kpina, ale jak sama nazwa wskazuje, COP24 jest 24. szczytem i odbywa się na podstawie konwencji podpisanej w 1992 roku, czyli nie sto lat temu.

- Uważam, że istnieje coś takiego jak natura. Narazie reguluje się sama. Możemy sobie zadać pytanie, czy człowiek jest częścią tej natury. Człowiek w sposób naturalny funkcjonuje na Ziemi i nie należy z tym walczyć - powiedział pod koniec rozmowy Sommer. To jeden z najczęstszych mitów powtarzanych przez ludzi, którzy zaprzeczają istnieniu zmian klimatu wywołanych przez człowieka. Jednak dane nie pozostawiają wątpliwości, że tempo zmian jest bezprecedensowe za sprawą działań człowieka i to my zmieniliśmy klimat planety.  

Portal Sommera ogłasza koniec świata

Tomasz Sommer może nie mieć powodów, by przejmować się zmianami klimatu. Portal internetowy tygodnika ""Najwyższy czas!", którego Sommer jest redaktorem naczelnym, pisał w tym tygodniu, że "katastrofa, która zniszczy naszą planetę,  zostanie spowodowana przez planetę Nibiru", która zderzy się z ziemią. Co więcej, "ufolodzy podali datę końca świata". "Eksplozja tajemniczej planety, o której milczy NASA", pisze portal Sommera, nastąpi "16 grudnia między godz. 16.14 a 16.36".

Można by próbować argumentować, że gdyby jakaś planeta znajdowała się na tyle blisko Ziemi, że zderzy się z nią za dwa tygodnie, to... byłoby ją widać. Ale lepszym podsumowaniem jest fakt, że portal Sommera jak źródło informacji podaje sputniknews.com, serwis uznawany za tubę propagandową Kremla. 

Więcej o: