Zbudowany z czerwonej cegły kościół św. Bartłomieja we Wsoli pod Radomiem ma blisko 100 lat, a od ponad 30 oficjalnie jest zabytkiem. Zaś od roku wieże kościelną "zdobi" ogromny, święcący w nocy różaniec. Jednak to, czy różaniec zdobi, czy wprost przeciwnie, od początku było kwestią sporną.
Lokalny serwis jedlinsktv.pl już w styczniu tego roku (miesiąc po zamontowaniu różańca) pisał, że jednym się on podoba, ale inni mają zastrzeżenia. Jednak niezależnie od gustów kościół, jako obiekt w Rejestrze Zabytków, jest specjalnie chroniony, a każda ingerencja wymaga zgody konserwatora zabytków. Proboszcz o taką nie wystąpił. Ponadto konserwator ustalił, że nie tylko ingerowano w formę zabytku, ale też dokonano zniszczeń - przy montażu trzeba były kuć fasadę.
Radio RDC podaje, że sprawa różańca ciągnęła się długo. Najpierw próbowano ją załatwić na drodze porozumienia. Jednak proboszcz nie zgadzał się na propozycje, by różaniec przenieść w inne miejsce.
Dlatego Mazowiecki Konserwator Zabytków nakazał zdjęcie różańca i zapłacenie 10 tys. zł kary. Jak mówił radiu Witold Bujakowski z radomskiej delegatury Mazowieckiego Urzędu Ochrony Zabytków nie chodzi o to, że urząd walczy z różańcem, ale o to, że znalazł się on tam nielegalnie
Proboszcz, ksiądz Andrzej Pawlik, nie zamierza ustąpić. Twierdzi, że "cała parafia modli się o to, by nie zdjąć tego różańca". Odwoła się od decyzji konserwatora do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.