Amerykański Departament Stanu chwali swego ambasadora w Warszawie Georgette Mosbacher. Rzeczniczka departamentu Heather Nauert podkreśla, że Mosbacher reprezentuje amerykańskie ideały, w tym przywiązanie do wolności mediów.
Krytykowali ją z kolei prawicowi politycy i media, w tym Krystyna Pawłowicz czy Witold Waszczykowski. Tymczasem polski rząd wciąż nie zabrał głosu ws. listu, który ambasador miała wysłać do premiera Mateusza Morawickiego w obronie TVN. Jednak ma zostać wydane w tej sprawie oświadczenie.
Z tego co wiem, dziś rzecznika polskiego rządu, pani minister Joanna Kopcińska, wyda w sprawie listu oświadczenie
- zapowiedział w radiowej Jedynce szef MON Mariusz Błaszczak. Dodał, że jego osobista współpraca z Mosbacher jest "bardzo efektywna". - Wspólnie pracujemy nad Fortem Trump, nad realizacją tego polsko-amerykańskiego projektu - powiedział minister.
Błaszczak skrytykował jednak działania ambasador Mosbacher w sprawie list. - Chciałbym to potraktować tak: pani ambasador debiutuje w roli dyplomaty. To businesswomen, ma doświadczenie w biznesie - powiedział.
Chciałbym tak to wiedzieć, że mamy tu do czynienia z pewnym nieporozumieniem wynikającym z braku doświadczenia dyplomatycznego pani Mosbacher
- stwierdził.
Mariusz Błaszczak mówi o "nieporozumieniu" i "braku doświadczenia" ambasador, jednak wczoraj Departament Stanu zapewnił o pełnym poparciu dla niej.
Ambasador Mosbacher wykonuje świetną robotę w reprezentowaniu Departamentu Stanu i administracji USA w Polsce
- powiedziała na konferencji rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert i dodała, że ambasador ma polskie korzenie.
- Reprezentuje ona nasze wartości i ideały. Wśród nich jest wolność prasy. Jeśli chodzi o list, którzy rzekomo wyciekł, nie będę komentować - powiedziała rzeczniczka. Wcześniej ambasada USA w Polsce poinformowała, że "nie może komentować oficjalnej korespondencji dyplomatycznej".