Tragedia w sali zabaw. Są wstępne wyniki sekcji zwłok ojca i syna. Znaleziono plastikowe pojemniki

Niewydolność krążeniowo-oddechowa była przyczyną śmierci Tomasza M. i jego syna, 4,5-letniego Artura M. - wynika ze wstępnych ustaleń biegłych. Na szczegółowe wyniki sekcji zwłok trzeba będzie poczekać kilka tygodni.

Są wstępne wyniki sekcji zwłok ojca i syna, którzy zmarli w niedzielę w sali zabaw na warszawskim Bemowie. - Wedle wstępnych ustaleń śledczych, 35-letni Tomasz M. i 4,5-letni Artur M. zmarli w wyniku niewydolności krążeniowo-oddechowej - mówi w rozmowie z Gazeta.pl zastępczyni rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Mirosława Chyr. - Nie wnosi to jednak ważnych ustaleń na obecnym etapie śledztwa - podkreśla prokurator.

Tragedia w sali zabaw. Są wstępne wyniki sekcji zwłok Tomasza M. i Artura M.

Prokurator Mirosława Chyr tłumaczy, że konieczne są wyniki badań toksykologicznych.
- W trakcie obydwu sekcji zwłok prokurator zlecił pobranie materiału do badań. Dopiero ich wyniki pozwolą na ustalenie przyczyny zgonów. Na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie powiedzieć, co było czynnikiem, który doprowadził do ustania akcji serca - dodaje prokurator Chyr.

Zastępczyni rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie informuje, że śledczy zabezpieczyli pojemniki, w których mogła znajdować się trucizna.

- Śledczy na miejscu zdarzenia zabezpieczyli plastikowe pojemniki, które zostały przekazane do badań toksykologicznych i tych o charakterze porównawczym - mówi nam prokurator Mirosława Chyr.

Wyniki badań toksykologicznych ojca i syna zostaną porównane z wynikami badań materiału, który być może uda się pobrać z zabezpieczonych pojemników. Jeżeli będzie zgodność, to pozwoli nam to na wyciągnięcie wniosków

- mówi prokurator Chyr. Dodaje, że czas oczekiwania będzie długi. - Z uwagi na szeroki zakres badań, które zlecił prokurator, to kilka tygodni to najwcześniejszy możliwy termin, jeśli chodzi o wyniki - mówi.

Tragedia w sali zabaw na warszawskim Bemowie. Nie żyje ojciec z synem

Do tragedii doszło w niedzielę 25 listopada około godziny 17 w sali zabaw przy ulicy Konarskiego w Warszawie. 35-latek po raz pierwszy pod nadzorem kuratora odbywał widzenie z dziećmi: 4,5-letnim synem i 6-letnią córką. Wcześniej, spotkania odbywały się bez świadków. W pewnym momencie 35-latek poszedł z chłopcem do toalety, gdzie najprawdopodobniej podał dziecku truciznę, którą następnie sam zażył. Obaj zmarli.

Pięć dni wcześniej program "Uwaga" TVN wyemitował reportaż o matce dzieci, która w materiale mówiła, że mężczyzna nęka ją i dzieci. Podkreślała, że syn i córka są w niebezpieczeństwie, bo mąż może się z nimi widywać bez nadzoru kuratora, mimo że ma postawione prokuratorskie zarzuty dotyczące uporczywego nękania jej i dzieci. Kobieta mówiła też, że mąż wielokrotnie porywał dzieci, prześladował ją oraz groził samobójstwem.

Więcej o: