Matka 4-miesięcznego Filipa opisała tragedię na Facebooku. Z jej relacji wynika, że od poniedziałku chłopiec miał biegunkę, a później także wymioty, którymi się dławił. "Natychmiast pojechaliśmy na SOR. Pediatra po osłuchaniu dziecka i stwierdzeniu lekkiego odwodnienia powiedziała, żeby podawać mu smectę (lek przeciwbiegunkowy - red.) i obserwować, bo nie nadaje się na oddział" - opisuje kobieta. To właśnie pediatrę, który nie przyjął chłopca, kobieta obwinia o jego śmierć.
Biegunka i wymioty nie ustąpiły. "Gdy próbował zasnąć piszczał jakby go coś bolało. Rano zarejestrowałam dziecko do naszego pediatry prosząc o wizytę domową" - pisze kobieta. Lekarz miał odmówić. "Dostałam odpowiedź, że jest dużo chorych i nie ma takiej opcji" - opisuje matka. Polecono jej, by przyjechała do szpitala po godzinie 17. Filip był już blady i odwodniony, miał "zapadnięte oczy". "Pojechałam do domu pakować siebie i dziecko. Filip zasnął... i już się nie obudził. Utopił się podczas snu w własnych wymiotach" - kończy się wpis.
Dziecko bez oznak życia zostało przewiezione na SOR, reanimacja jednak nie przyniosła skutku. Śmierć dziecka potwierdziliśmy w prokuraturze. - Postępowanie trwa. 21 listopada o śmierci 4-miesięcznego dziecka powiadomiona została policja, na miejsce zdarzenia udała się ekipa z komendy oraz prokurator. Czynności zostały wykonane, dzisiaj przeprowadzono sekcję zwłok - mówi Gazeta.pl Lech Wieczerza prokurator rejonowy w Chełmie.
Więcej dowiemy się po wynikach sekcji zwłok, trudno jednak przewidzieć, kiedy będą one znane. - Sekcje zwłok noworodków są specyficzne, organizm dorosłego człowieka zupełnie inaczej reaguje na bodźce chorobowe niż organizm noworodka, więc przed poznaniem wyników badań histopatologicznych trudno określić, co było przyczyną zgonu oraz jakie były możliwości ratowania tego dziecka - dodaje prokurator.
Śledztwo prowadzone jest w kierunku nieudzielenia pomocy w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci.
-To wielka tragedia, ale też w tej sprawie jest wiele niewiadomych - powiedział "Dziennikowi Wschodniemu" Leszek Litwin, zastępca dyrektora chełmskiego szpitala ds. medycznych.