Pracownik warsztatu z Bartoszyc, o którego historię opisywały media w całej Polsce, doczekał się finału sprawy. Radio RMF FM podaje, że Sąd Okręgowy w Olsztynie utrzymał wyrok ws. "prowokacji" Urzędu Skarbowego. Mężczyzna został uznany winnym złamania przepisów, ale sąd odstąpił od wymierzenia kary.
Gdy na początku sprawa trafiła na wokandę Sądu Rejonowego w Bartoszycach, ten bez przeprowadzania rozprawy, uznał mechanika za winnego, ale odstąpił od wymierzenia kary. Wtedy urzędniczki złożyły apelację i już w procesie przed Sądem Okręgowym po raz drugi uznano mechanika za winnego. Ale i tym razem kary nie było. Gdy wydawało się, że to koniec sprawy, naczelniczka US w Bartoszycach znów złożyła apelację, w której domagała się grzywny wysokości 600 zł.
Dzisiejszy wyrok jest prawomocny i kończy sprawę. Chyba że naczelniczka US postanowi złożyć kasację do Sądu Najwyższego.
Przypomnijmy: do warsztatu w Bartoszycach, w województwie warmińsko-mazurskim, podjechał samochód. Dwie kobiety, które nim jechały, wyjaśniły, że przed nimi długa trasa, a przepaliła im się jedna z żarówek. Właściciel zamknął już kasę i wykonał tzw. dzienny raport kasowy, więc wpłaty od klientów nie mogły być przyjmowane, ale poprosił jednego z pracowników, by pomógł kobietom.
Warsztat nie prowadził sprzedaży żarówek, ale mechanik zgodził się pomóc i zamontował żarówkę, która należała do niego. Po wszystkim poprosił o symboliczną zapłatę, 10 zł. Wtedy okazało się, że kobiety to urzędniczki US, a cała sytuacja była prowokacją. Wezwano właściciela, mechanika ukarano mandatem. Wiele osób było oburzonych sprawą, zrobiło się głośno w mediach.
Historia zakończyła się dla mechanika, jednak możliwe, że będzie miała ciąg dalszy dla urzędniczek. Do komendy powiatowej w Bartoszycach 15 listopada zadzwonił anonimowy mężczyzna, który na podstawie doniesień medialnych poinformował o możliwości popełnienia wykroczenia przez pracowników Urzędu Skarbowego. Wykroczenia polegającego na poruszaniu się niesprawnym technicznie pojazdem, z wymontowaną żarówką.