Polska pokazuje, jak nie budować okrętów. ORP Nigdy po 17 latach budowy wychodzi w morze, ale to nie koniec

Symbol zapaści polskiego przemysłu okrętowego oraz chaotycznej modernizacji Marynarki Wojennej dokonał historycznego wyczynu. Po 17 latach od rozpoczęcia budowy na swoje próby morskie wyruszył ORP Ślązak. Być może zdąży trafić w ręce marynarzy przed symboliczną pełnoletniością.

Nowy polski okręt nie jest światowym rekordzistą w kategorii najdłuższej budowy, jednak plasuje się w czołówce. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że jest stosunkowo mały i nieskomplikowany.

Dłużej, bo 20 lat, powstawał choćby rosyjski atomowy okręt podwodny Siewierodwińsk. Jednak jest on znacznie większy, nieporównywalnie bardziej skomplikowany i musiał przetrwać efekty rozpadu ZSRR.

Może będzie gotowy na "osiemnastkę"

Prace przy jeszcze korwecie ORP Ślązak typu Gawron rozpoczęto w 2001 roku. Dzisiaj w morze wyszedł już jako okręt patrolowy ORP Ślązak. Po drodze zmieniono bowiem większość początkowych założeń i zamiast niewielkiego, ale przyzwoicie uzbrojonego okrętu, będzie symbolicznie uzbrojona jak na swoje rozmiary jednostka, która nadaje się do ścigania piratów. Gdyby jacyś byli na Bałtyku. Po drodze okręt dorobił się takich prześmiewczych określeń jak ORP Nigdy, czy "najdroższa motorówka świata".

Obecna faza epopei ORP Ślązak zaczęła się pod koniec czerwca tego roku, kiedy MON podpisał umowę z Polską Grupą Zbrojeniową na dokończenie okrętu. Wcześniej budowała go mozolnie Stocznia Marynarki Wojennej, która od lat była w stanie upadłości i pod koniec 2017 roku została wchłonięta przez PGZ. Przy okazji oznaczało to jednak konieczność ponownego wynegocjowania umowy na budowę. Zajęło to MON i PGZ pół roku.

Kiedy w czerwcu podpisywano nowe umowy, zakładano, że pierwsze próby morskie odbędą się już w lipcu. Jednak okazało się to zbyt optymistycznym założeniem. Dokończenie koniecznych prac i uzyskanie odpowiednich zgód zajęło cztery miesiące. Teraz następuje przełom i początek prób morskich. Wstępnie mają być skromne. Okręt ma zostać wyholowany przed gdyński port, gdzie pierwszy raz o własnych siłach zacznie się przemieszczać i manewrować.

Samą siłownię i większość urządzeń testowano już w 2017 roku, podczas tak zwanych prób na uwięzi. Okręt był w ich trakcie zacumowany do nabrzeża w stoczni.

Wiek okrętów Marynarki Wojennej RPWiek okrętów Marynarki Wojennej RP Marta Kondrusik/gazeta.pl

Lata bałaganu i niekonsekwencji 

Jeśli dzisiaj wszystko przebiegnie zgodnie z planem, Stocznia Wojenna (tak nazywa się teraz zakład w Gdyni po przejęciu przez PGZ) ma zamiar kontynuować w najbliższych tygodniach intensywne testy. Przekazanie okrętu Marynarce Wojennej może mieć miejsce do połowy 2019 roku. Wówczas możliwe będzie podniesienie bandery i formalne przyjęcie do służby jeszcze w tym samym roku. Oznaczałoby to, że ORP Ślązak trafi w ręce marynarzy mniej więcej wraz z osiągnięciem pełnoletniości.

Budowę okrętu rozpoczęto bowiem w listopadzie 2001 roku, choć projektowanie i przygotowania zaczęły się kilka lat wcześniej, w 1997 roku. Początkowo miała to być korweta ORP Ślązak, pierwsza z serii siedmiu typu Gawron. Razem miały stanowić filar sił nawodnych Marynarki Wojennej RP w pierwszych dekadach XXI wieku. Planowano je uzbroić między innymi w rakiety przeciwokrętowe i przeciwlotnicze krótkiego zasięgu. Ogólny projekt okrętów został stworzony na zakupionej w Niemczech licencji.

Wielkie plany szybko okazały się być jednak oderwane od rzeczywistości. Zwłaszcza jeśli chodzi o pieniądze. Początkowo mówiono o kwocie pół miliarda złotych za prototypowy okręt, ale z czasem urosła ona do 1,4 miliarda. Nieustannie brakowało pieniędzy i budowa posuwała się powoli, a potem była prowadzona "beznakładowo", czyli faktycznie w ogóle. Dodatkowo po kilku latach nadszedł kryzys finansowy i budżet MON był drenowany przez oddawanie miliardów złotych do budżetu centralnego. Niewykończony kadłub stał w stoczni i ciągnął ją ze sobą na dno. Budowa korwet Gawron miała dać Stoczni Marynarki Wojennej zajęcie na wiele lat. Faktyczne zatrzymanie tego przedsięwzięcia mocno zachwiało stocznią, która w 2009 roku ogłosiła upadłość.

Tak wyglądał w 2012 roku nieukończony ORP Gawron. 11 lat po rozpoczęciu pracTak wyglądał w 2012 roku nieukończony ORP Gawron. 11 lat po rozpoczęciu prac Fot. Rafał Malko / Agencja Wyborcza.pl

Po kolejnych latach zawieszenia, w 2012 roku zdecydowano się na radykalne zmiany. Program Gawron formalnie anulowano, choć był martwy praktycznie od początku. Były pomysły, aby sprzedać albo złomować niewykończony kadłub prototypu, który kosztował około 400 mln złotych i otrzymał miano "najdroższej motorówki świata". Zdecydowano jednak, że zostanie przerobiony na okręt patrolowy Ślązak. Oznaczało to wykończenie jednostki jak najmniejszym kosztem. Zrezygnowano z cięższego uzbrojenia. Została jedna armata kalibru 76 mm i dwie kalibru 30 mm plus karabiny oraz lekkie wyrzutnie rakiet obsługiwane ręcznie przez marynarzy. To sprzęt odpowiedni do zwalczania piratów czy przemytników.

Początkowo planowano zakończenie prac w 2016 roku, jednak ten termin też szybko stał się nieaktualny. Rozpoczynające się dzisiaj próby morskie dają nadzieję, że uda się je zakończyć w roku 2019. Słabo uzbrojony okręt patrolowy Ślązak będzie wówczas kosztował polskiego podatnika około 1,1 miliarda złotych. 18 lat jego budowy pozostanie symbolem braku realistycznego planowania modernizacji wojska i brakiem konsekwencji jej prowadzenia.

Na drugim biegunie do ORP Ślązak jest ORP Kormoran. Kontrakt na budowę tego niszczyciela min zawarto pomiędzy MON a stocznią Remontowa Shipbuilding w Gdańsku w 2013 roku. W 2014 roku ruszyła budowa a gotowy okręt podniósł banderę trzy lata później. To przykład na to, że jeśli plan jest realistyczny, są pieniądze a projekt jest dobrze zarządzany, to polskie stocznie potrafią budować okręty.

Wodowanie ORP Kormoran

Więcej o: