Mogilany to niewielka miejscowość w województwie małopolskim, leżąca 20 km od Krakowa. W zeszły weekend odsłonięto tam tablicę z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Sfinansowana przez IPN, miała upamiętnić ojców niepodległości.
Mieszkańcy Mogilan bardzo szybko zauważyli, że na tablicy umieszczonej na dzwonnicy kościelnej znalazło się kilka rażących błędów. Największym z nich jest błąd w nazwisku jednego z ojców niepodległości. O Ignacym Janie Paderewskim napisano: "Padarewski".
To jednak nie wszystko, brakuje również przecinka przed "który", a łącznik w słowie "100-lecie" został zapisany błędnie, ze spacjami.
- Wstyd - mówią mieszkańcy podkrakowskiej miejscowości.
To niejedyny zarzut, który mają członkowie Stowarzyszenia Mieszkańców Gminy Mogilany. Uważają, że na tablicy zabrakło kilku ważnych osób, które też przyczyniły się do walki o niepodległą Polskę - zapomniano o Ignacym Daszyńskim, Wojciechu Korfantym, generale Józefie Hallerze.
Są oburzeni tym, że na tablicy znalazło się jednak miejsce dla proboszcza parafii w Mogilanach - księdza Józefa Milana, wójta gminy Mogilany - Piotra Piotrowskiego oraz "wdzięcznych mieszkańców Mogilan" i Instytutu Pamięci Narodowej.
Wójt Piotrowski tłumaczył w rozmowie z TVN24, że ograniczeniem było po prostu miejsce i wszystkie nazwiska nie mogły się na tablicy znaleźć.
Wytłumaczył również, że nazwisko księdza znalazło się tam, ponieważ proboszcz użyczył miejsca na ścianie dzwonnicy oraz załatwił wszystkie potrzebne pozwolenia. -Nazwisko moje i księdza jest zresztą napisane znacznie mniejszymi literami niż cała reszta i nie rozumiem, o co to całe zamieszanie - dodał w rozmowie z krakowską "Wyborczą".
Zarówno wójt, jak i IPN umywają ręce w sprawie błędów w pisowni. IPN w oficjalnym oświadczeniu stwierdza, że akceptował wersję bez błędów. Winą za nie obarczono wykonawcę. IPN poinformował dziennikarzy, że dopóki nie zostaną one poprawione, wykonawca nie dostanie pieniędzy.