Dziecko z rozpoznaniem posocznicy trafiło do Kliniki Chorób Zakaźnych i Neurologii Dziecięcej przy ul. Szpitalnej w Poznaniu. Stan dziecka wywołały pneumokoki, przeciwko którym nie było zaszczepione. Dziecko, na żądanie rodziców, dostało witaminę C. Jak informuje Polsat News, metody leczenia były kwestionowane przez rodziców. 14-miesięczne dziecko zmarło.
Na tragiczne zdarzenie zareagował znany znachor Jerzy Zięba. We wpisie na Facebooku przekonuje, że dziecko zmarło z powodu sepsy, a lekarze mogli uratować je askorbinianem sodu, czyli witaminą C. "Niestety nie zgodzili się podać dziecku w agonii, dziecku umierającemu! natomiast ochoczo zgodzili się na odłączenie wszystkich urządzeń podtrzymujących życie tego dziecka i po kilku minutach dziecko zmarło. Jak to nazwiecie? Drugi Alfie Evans?" - napisał [pisownia poprawiona - red.]
Kiedy mówię, że to są bezlitosne s...yny, dla których miejscem pobytu jest więzienie, wtedy oskarża mnie się, że ubliżam lekarzom
Nie chcę im ubliżać, natomiast najchętniej odrąbałbym im te durne, lekarskie łby zawierające bezużyteczną substancję, jaką są ich gówniane, bezlitosne "lekarskie" mózgi z licencją na zabijanie zgodnie z procedurami
- napisał Zięba. Wpisem Jerzego Zięby, choć został już usunięty, zainteresowała się Wielkopolska Izba Lekarska i złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury - informuje Polsat News.
Nieprawdziwe informacje na temat dziecka i jego leczenia, opisane przez Ziębę, sprostowano na stronie ANTY-Ukryte Terapie - Bzdury Jerzego, która regularnie rozprawia się jego wypowiedziami. Znachor nie napisał m.in. o zakażeniu pneumokokami, o tym, że dziecku podano dożylnie witaminę C oraz, że dziecko nie było szczepione, choć szczepienie przeciwko pneumokokom jest obowiązkowe od 1 stycznia 2017 roku. Zastępczyni kierownika katedry prof. Magdalena Figlerowicz potwierdziła, że rodzice byli proepidemikami (czy też antyszczepionkowcami).
Zięba nie jest lekarzem, choć od 20 lat twierdzi, że leczy ludzi - głosi m.in. skuteczność witaminy C i amigdaliny w walce z nowotworami, witaminy B w walce ze schizofrenią, szkodliwość Wi-Fi i możliwość powiększania piersi hipnozą. Sam o sobie mówi, że jest "naturoterapeutą i dyplomowanym hipnoterapeutą". Lekarze podkreślają, że jego metody nie mają nic wspólnego z medycyną.
Zięba wśród swoich zajęć ma też handel. Sprzedaje liczne suplementy - od "naturalnej witaminy D3 z lanoliny" za kilkanaście złotych, przez suplement diety "mumio visanto" za 270 zł, aż po pastę z konopi, której cena dochodzi do 2 tysięcy złotych. Najdroższy z produktów Zięby to "strukturyzator wody pitnej visanto" za 2,5 tysiąca złotych.
Przypomnijmy - wspomniany przez Ziębę Alfie Evans krótko po urodzeniu zapadł na chorobę neurologiczną, której lekarze nie byli w stanie zdiagnozować. Wykonany w zeszłym roku skan mózgu chłopca wykazał ubytki na poziomie 70 proc. Choroba postępowała, do tego chłopiec cierpiał na padaczkę i znajdował się w głębokiej śpiączce. Lekarze argumentowali przed sądem, że dalsze sztuczne podtrzymywanie go przy życiu, jest nie tylko bezzasadne, ale również nieludzkie. Do walki o podtrzymywanie życia, a następnie przeniesienie chłopca do szpitalu w Rzymie włączał się m.in. papież Franciszek i polski rząd. Ostatecznie Alfie został odłączony od aparatury, a po kilku dniach zmarł. Po jego śmierci okazało się, że dziecko cierpiało na niezwykle rzadką chorobę mózgu, spowodowaną wadliwymi genami obojga rodziców.
***
We wtorek gościem Piotra Maślaka będzie Krzysztof Brejza, członek komisji ds. Amber Gold. Zapraszamy o 8:30!
Piotr Maślak/Łukasz Kijek Fot. Gazeta.pl