Lotnisko Chopina. Dwa samoloty bombardier musiały zawrócić. Winne podwozie i dym w kokpicie

Samolot PLL LOT do Klużu-Napoki w Rumunii musiał wrócić we wtorek na Lotnisko Chopina. Powodem były problemy z podwoziem. Przewoźnik podstawił kolejną maszynę, która... też wróciła na lotnisko, tym razem pilot zgłosił zadymienie w kokpicie.

Dwa samoloty Polskich Linii Lotniczych LOT musiały we wtorek zawracać po starcie z Lotniska Chopina. Jeden z nich miał problemy z podwoziem, drugi z zadymionym kokpitem.

Pierwszy Bombardier Dash Q400, który wystartował o godz. 10.45 do rumuńskiego Klużu-Napoki zawrócił do Warszawy z powodu problemów z nadwoziem. Po 20 minutach wylądował na Lotnisku Chopina.

PLL LOT odwołały lot bombardiera do Klużu-Napoki

- Pilot po starcie maszyny z lotniska w Warszawie zobaczył, że klapy podwozia nie zamknęły się w sposób prawidłowy. Zapaliły się czerwone kontrolki. W trosce o bezpieczeństwo pasażerów kapitan postanowił zawrócić do Warszawy - powiedział TVP Info Konrad Majszyk z biura prasowego LOT.

Przewoźnik podstawił wtedy drugi samolot tego samego typu, który także wrócił na Okęcie. - Pilot zgłosił zadymienie w kokpicie i samolot w asyście służb lotniskowych bezpiecznie wylądował na płycie lotniska - powiedział "Gazecie Stołecznej" Piotr Rudzki z biura prasowego Lotniska Chopina.

Jak informuje Rmf24.pl, PLL LOT odwołały wtorkowy lot do Klużu-Napoki.

Zandberg (Partia Razem) o strajku w PLL LOT

Więcej o: