Sprawę opisuje "Dziennik Wschodni". Tragiczne zdarzenie miało miejsce rok temu, niedaleko miejscowości Krzesimów w gminie Mełgiew (woj. lubelskie). Z akt sprawy wynika, że 23-letnia Aneta P., studentka pedagogiki, zaszła w ciążę ze swoim 43-letnim partnerem. Nikomu jednak o tym nie mówiła i nadal brała środki antykoncepcyjne. Urodziła dziecko w domu, w nocy. Poród trwał trzy godziny.
23-latka urodziła zdrową córkę, zawinęła ją w koszulkę i wyszła z domu."Szła z płaczącym dzieckiem przez pole kukurydzy i cmentarz" - opisuje dziennikarz "Dziennika Wschodniego". Gdy dotarła do rzeki Sawka, wrzuciła dziecko do wody. W domu spaliła koszulkę, uprała pościel i ubrania.
W śledztwie ustalono, że nazajutrz rano kobieta pojechała do ginekologa po receptę na środki antykoncepcyjne oraz zaświadczenie o tym, że nie była ciężarna. Na policji zgłosiła, że jest pomawiana, jakoby była w ciąży. Niedługo po tym przypadkowy przechodzeń zauważył w wodzie ciało noworodka. Poinformowani o tym policjanci połączyli to ze zgłoszeniem 23-latki.
P. wyjaśniała śledczym, że wrzucenie dziecka do wody było "pierwszą rzeczą, jaka przyszła jej do głowy". Ustalono jednak, że kobieta będąc w ciąży szukała w internecie informacji, w jaki sposób doprowadzić do poronienia.
Podczas pierwszej rozprawy w Sądzie Okręgowym w Lublinie kobieta nie przyznała się do zabójstwa, a jedynie do wrzucenia dziecka do rzeki. Wyrok jej sprawie ogłoszony zostanie za tydzień. Grozi jej dożywocie.