"Kler" w weekend otwarcia pobił zagraniczne superprodukcje i polskie hity pod względem oglądalności. Widziało go 935 tys. osób, co jest rekordem w historii polskiego kina. Film Wojciecha Smarzowskiego wyprzedził "Pięćdziesiąt twarzy Greya", które z 834 tys. widzów ustanowiły poprzedni rekord.
Film "Kler" już teraz jest najpopularniejszym z obrazów Smarzowskiego. Serwis wirtualnemedia.pl podaje, że przez pierwszy tydzień widziało go 1,732 mln widzów. Oznacza to, że w tygodniu niemal podwoił on oglądalność z weekendu. Głośny "Wołyń" Smarzowskiego obejrzało 1,45 mln osób, a "Drogówkę" - 1,02 mln.
Liczba widzów z pewnością będzie szybko rosła. Niektóre kina wyświetlały film nawet ponad 20 razy dziennie. Kler jest lub będzie pokazywany też w innych krajach, szczególnie tych z dużą mniejszością polską: Holandii, Niemczech, Wielkiej Brytanii i Irlandii. Tylko na Wyspach Brytyjskich od 11 października pokaże go ponad 200 kin.
Film Smarzowskiego wywołał kontrowersję i krytykę jeszcze przed premierą - także ze strony duchownych. Jednak niektórzy księża poszli na seanse i także wśród nich pojawiły się opinie, że to film ważny dla Kościoła w Polsce.
- Paradoksalnie film może stanowić impuls do zastanowienia się. Jeżeli któryś z duchownych zobaczy siebie na ekranie i zmieni swoje życie, to jest dobry skutek - mówił w TVN24 ks. Józef Kloch, były rzecznik Episkopatu Polski. Z kolei Ks. Alfred Wierzbicki na łamach "Gazety Wyborczej" stwierdził, że Wojciech Smarzowski "naruszył tabu", a także "pokazał słabnącą wiarygodność Kościoła".