Pani Halina z Chełma spadła ze schodów i leżała na chodniku przed domem. Mąż Lucjan znalazł kobietę, ale zamiast zadzwonić po pogotowie, zawlókł żonę do garażu i oddalił się - informuje "Super Express".
Po dwóch dniach uratowała ją sąsiadka, która usłyszała jęki dobiegające z pomieszczenia. Pani Halina trafiła do szpitala z ciężkimi obrażeniami - złamanym kręgosłupem i biodrem.
64-letni pan Lucjan nie jest w stanie wytłumaczyć, co przyszło mu do głowy, by zamknąć żonę w garażu i zostawić na tak długo. Twierdzi, że wydawało mu się, że nic poważnego się nie stało. Kobieta nie chce rozmawiać o sprawie.