Stowarzyszenie "Wiosna" reaguje na zarzuty wobec ks. Jacka Stryczka. "Jest nam przykro"

Stowarzyszenie "Wiosna" opublikowało oświadczenie dotyczące publikacji portalu Onet.pl w sprawie księdza Jacka Stryczka. Rozmówcy portalu twierdzą, że padli ofiarą mobbingu. Według stowarzyszenia wiele sytuacji nie miało miejsca lub ich przebieg był inny niż podany w tekście.

Krzyki, nieuprzejme komentarze, stresująca atmosfera - takie warunki miały panować według rozmówców portalu Onet.pl w stowarzyszeniu "Wiosna", organizującym m.in. akcję "Szlachetna Paczka". Jako głównego odpowiedzialnego byli pracownicy "Wiosny" wskazują lidera stowarzyszenia - księdza Jacka Stryczka.

- Ludzie płakali często. Są takie pokoje, gdzie ludzie się zamykają, żeby się wypłakać. Albo siada się przy laptopie, płacze po cichu i nikt cię o nic nie pyta. To są teksty w stylu: "Myślisz, że jesteś taka fantastyczna? Otóż nie, nie jesteś". Albo: "Nie lubię cię i nic na to nie poradzę, to twój problem". Przeżywasz szok, jak słyszysz takie słowa od księdza - opowiadała jedna z rozmówczyń.

Sam duchowny stwierdził w nagraniu opublikowanym na Facebooku, że zarzuty są "absurdalne", dodał też, że praca w stowarzyszeniu jest wymagająca, a niektóre osoby utożsamiają go "ze swoim nieszczęściem i problemem".

Stowarzyszenie "Wiosna" odpowiada na tekst o ks. Jacku Stryczku

Głos w dyskusji zabrał również zarząd stowarzyszenia, publikując oświadczenie na stronie internetowej. W składzie zarządu, oprócz ks. Jacka Stryczka, znajdują się również Dominika Langer-Gniłka, Joanna Sadzik, Jakub Marczyński i Anna Wilczyńska.

Jest nam bardzo przykro, że dla osób wypowiadających się w tekście, praca w WIOŚNIE była trudnym doświadczeniem. Przykro nam również, że artykuł przedstawia wyłącznie opinie osób, które pracę w WIOŚNIE zapamiętały w ten sposób. Wśród opisanych sytuacji były takie, które nie miały miejsca lub ich przebieg był inny niż zostało to przedstawione

- czytamy w oświadczeniu. Zarząd podkreśla, że tekst portalu Onet.pl "nie przedstawia pełnego i prawdziwego obrazu pracy" w stowarzyszeniu "Wiosna".

W obliczu szczególnie dużego wyzwania stanęliśmy kilka lat temu. Specjaliści nazywają taką sytuację kryzysem wzrostu. WIOSNA stała się zbyt duża i odpowiedzialna za zbyt wiele projektów, by nadal dało się nią zarządzać w sposób, który sprawdzał się, gdy była gronem pasjonatów "grzejących na ideałach". Okazało się, że część osób, które z konieczności wzięły na siebie ciężar zarządzania, nie do końca były w stanie poradzić sobie w zmieniających się warunkach funkcjonowania Stowarzyszenia

- informuje zarząd.  W oświadczeniu czytamy, że do pracy przychodziły osoby, którym wydawało się, że "wystarczy pasja, a wymagania odbiegają od realiów znanych ze świata biznesu".

Szlachetna Paczka walczy o wskaźniki

"A w WIOŚNIE – przyznajemy to – jest inaczej. Działamy jak każda firma walcząca o wskaźniki, a przy tym co roku walczymy o przetrwanie. Co roku robimy też wszystko, by pomóc jak największej liczbie osób" - tłumaczy organizacja.

Nie ukrywamy tego, że mogło dochodzić w WIOŚNIE do sytuacji emocjonalnie trudnych, stresujących i powodujących u pracowników dyskomfort. Każdego, kto tego doświadczył, przepraszamy. Jednocześnie stanowczo oświadczamy, że nie akceptujemy w WIOŚNIE w relacjach z pracownikami praktyk, które zostały przedstawione w artykule. Trudno jest nam uwierzyć, że w istocie miały one miejsce, dlatego każdą z nich weryfikujemy.

- dodają przedstawiciele stowarzyszenia.

Tydzień na Gazeta.pl. Tych materiałów nie możesz przegapić! SPRAWDŹ

A gdyby susza nagle przestała być problemem? Studentka wyhodowała rośliny na wodzie

Więcej o: