Dzieci z gminy Miedźna w Śląskiem w czwartki po południu nie będą miały już zajęć pozalekcyjnych.
Począwszy od tego roku szkolnego Msze święte szkolne będą odprawiane we wszystkich kościołach dekanatu Miedźna w czwartki. Dzieci nie będą miały w tym dniu żadnych zajęć popołudniowych w szkole. A zatem wszystkie dzieci zapraszamy na Mszę świętą szkolną, w czwartek o godz. 18.00
- czytamy w ogłoszeniu parafialnym na stronie kościoła pw. Matki Bożej Piekarskiej w Woli k. Pszczyny, które odczytano 2 września.
Decyzją objęte są dzieci z dziewięciu parafii, które należą do tego dziekanatu, czyli z miejscowości Studzienice, Jankowice Pszczyńskie, Ćwiklice, Miedźna, Grzawa, Frydek, Góra i dwie parafie z Woli.
Wśród szkół, których dotyczy ta zmiana, jest sześć podstawówek, trzy gimnazja, liceum i technikum.
Uczniowski Klub Sportowy SPS Wola wydał ogłoszenie na Facebooku ws. decyzji władz kościelnych. Nazwano je "rozporządzeniem", a samą decyzję "zakazem" - zauważa portal OKO.Press, który jako pierwszy opisał tę sprawę,
Uwaga zmiany! Ze względu na rozporządzenie władz kościelnych dotyczących zakazu prowadzenia zajęć pozalekcyjnych w czwartki podczas mszy szkolnej następują zmiany godzin treningowych
- czytamy w ogłoszeniu z trzeciego września.
W komentarzach pod postem pojawiły się negatywne opinie i pytania, czy "klub jest własnością Kościoła", a także "od kiedy to 'władze kościelne' mają prawo wydawać rozporządzenia w sprawach świeckich, czyli zajęć pozalekcyjnych".
- Żeby była jasność: jesteśmy przeciw takiej ingerencji, ale w takich czasach przyszło nam żyć. Cieszymy się, że w niedzielę możemy rozgrywać (jeszcze) mecze - odpowiedział przedstawiciel klubu.
- Parafia nie ma żadnego prawa, by wydawać rozporządzenia zakazujące zajęć dodatkowych z powodu mszy. Msze są codziennie o 18, więc niedługo zabronią nam pracować w tym czasie, spacerować, robić zakupy - powiedziała w rozmowie z OKO.Press matka dziecka ze szkoły w Woli.
Wikariusz z parafii twierdzi, że duchowni "po prostu porozumieli się" ze szkołami w sprawie mszy i że była to zwykła "umowa". Zapewnia, że nie wydano żadnego zakazu. Z kolei dyrektorka jednej ze szkół, która podporządkowała się decyzji władz kościelnych, w rozmowie z serwisem powiedziała, że "tak chcieli rodzice".