"Czuwając nad zdrowiem pacjentów, chwiała się na nogach. Wezwano do niej policję" - tak sprawę Jolanty K. opisują dziennikarze "Faktu". Chodzi o lekarkę ze szpitala psychiatrycznego w Gnieźnie, u której podczas dyżuru w nocy z 10 na 11 sierpnia badanie alkomatem wykazało 2 promile alkoholu w organizmie.
Odbiegające od norm zachowanie koleżanki po fachu zauważył inny lekarz i postanowił powiadomić o tym funkcjonariuszy. Kobieta wyjaśniała, że wypiła litr piwa.
Jolanta K. aż do minionego czwartku pracowała jednak nadal w szpitalu "Dziekanka". Wszystko dlatego, że jego dyrektor przebywał na urlopie. - Po powrocie podjąłem decyzję o natychmiastowym zwolnieniu dyscyplinarnym - powiedział "Faktowi" Marek Czaplicki.
Teraz sprawą pijanej lekarki zajmie się izba lekarska. To ona zadecyduje o zawodowej przyszłości Jolanty K. Swoje śledztwo przeprowadzi też prokuratura, która sprawdzi, czy zdrowie lub życie pacjentów w czasie wspomnianego dyżuru nie było zagrożone.