Jak informuje "Gazeta Krakowska", Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu zakończyła śledztwo w sprawie 13 sierpnia 2018 roku. - W ten dzień do nowotarskiego sądu trafił bowiem akt oskarżenia przeciwko księdzu. Zarzucamy mu iż dopuścił się „innych czynności seksualnych na nieletnich”. Grozi za to od 2 do 12 lat więzienia - powiedział Józef Palenik, szef nowotarskiej prokuratury.
Wcześniej przez półtora roku prokuratura prowadziła śledztwo, które miało wykazać, czy zarzuty wobec księdza są prawdziwe. W tym celu przesłuchiwano zarówno dziewczynki, która miały doświadczyć molestowania, jak i samego księdza Mariusza W. Postępowanie było długie i żmudne, ponieważ każde z dzieci musiało być przesłuchane w obecności sędziego i biegłego psychologa, który miał stwierdzić, czy te nie kłamią. Co więcej, niektórzy rodzice nie wykazywali chęci współpracy, obawiając się, że udział w śledztwie będzie dla ich dzieci dodatkowym stresem.
Ostatecznie w akcie oskarżenia znajdują się zeznania dziewięciu dziewczynek. - Do przestępstwa miało dochodzić w okresie od czerwca 2014 do września 2016 roku. Poszkodowane dzieci miały wówczas od 9 do 12 lat. Biegli ustalili ponad wszelką wątpliwość, że dziewczynki opowiadając o tym, co robił im ksiądz, nie zmyślały - dodał Józef Palenik.
Ksiądz Mariusz W. nie przyznaje się do winy. Jak podaje "Gazeta Krakowska", twierdzi, że dzieci go lubiły, więc się do niego przytulały i nie było w tym żadnego podtekstu seksualnego.
Nikt prawdopodobnie nie dowiedziałby się o postępowaniu księdza, gdyby w grudniu 2016 roku na jednej z lekcji wychowawczych nauczycielka ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Nowym Targu nie rozpoczęła tematu pedofilii. Opowiedziała dzieciom, na czym ona polega, podając jako przykłady próby zaczepek przez dorosłych, dotykanie w intymnych miejscach czy całowanie bez pozwolenie. W pewnym momencie ręki podniosło kilka dziewczynek, które przerażone stwierdziły, że dokładnie to robił im ksiądz Mariusz W., były katecheta, podczas wycieczek przez niego urządzanych. Zabierał na nie dzieci należące do parafialnej scholi.
Nauczyciele natychmiast powiadomili prokuraturę. Zanim jednak śledczy dowiedzieli się o sprawie, ksiądz Mariusz W. został przeniesiony do parafii Miłosierdzia Bożego przy osiedlu Oficerskim w Krakowie, gdzie przez pewien czas również pracował z dziećmi. Dziś już tam nie pracuje. Jak powiedział ks. Tomasz Szopa z krakowskiej kurii dla "Faktu": - Ksiądz Mariusz W. został odsunięty od jakiejkolwiek działalności duszpasterskiej, w szczególności z dziećmi, dlatego nie pracuje przy żadnej z parafii. Do czasu wyjaśnienia sprawy przebywa w odosobnieniu.