Lubniewice: Wypłynęli łódką na jezioro, byli pijani. Teraz WOPR chce pieniędzy za akcję

Dwóm mężczyznom po spożyciu zachciało się pływać łódką po jeziorze Lubiąż. Zaczęli się topić, na miejsce wezwano ratowników z Lubniewic. Mężczyźni, mimo że uratowano im życie, zachowywali się agresywnie. Teraz WOPR domaga się zwrotu kosztów akcji.

Do zdarzenia doszło wieczorem 19 sierpnia w Lubniewicach. Jak czytamy na Facebooku WOPR Lubniewice (województwo lubuskie) ratownicy dostali zgłoszenie o dwóch mężczyznach, którzy topią się w jeziorze Lubiąż. "Po podjęciu szybkiej akcji ratunkowej mężczyzn wyciągnięto z wody" - relacjonują lubniewiccy ratownicy.

Lubniewice. Pijani wypłynęli na jezioro. Przyjechało pogotowie i policja

Okazało się, że dwaj mężczyźni, których dotyczyło zgłoszenie, są kompletnie pijani. Nierozważni mężczyźni korzystali z łódki z silnikiem spalinowym, która w pewnym momencie się wywróciła. Na miejsce oprócz ratowników przyjechało pogotowie i policja.

Pił sobie piwo na brzegu

- Już w trakcie akcji czułem, że oni są pijani. Po sholowaniu do brzegu okazało się, że są w stanie upojenia, mieli problem z utrzymaniem równowagi. Jeden co chwilę się przewracał - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Przemysław Matczak, prezes WOPR w Lubniewicach. 

Jeden z mężczyzn, według relacji szefa lubniewickiego WOPR, był agresywny, miał "skakać z pięściami" do ratowników, mimo że ledwo stał na nogach. - Jak zabezpieczaliśmy sprzęt, żeby całkiem nie zatonął, to sobie otworzył piwo i sobie pił na brzegu.

Koszty akcji wyceniono na 3 tys. zł. - My ryzykowaliśmy swoje życie dla ich głupoty, dlatego chcemy, by zapłacili. Nie może być takiego pobłażania, że ludzie przyjeżdżają pijani, bawią się i myślą, że im wszystko wolno. Za te pieniądze możemy kupić sprzęt i pomagać tym, którzy rzeczywiście tego potrzebują - dodaje Matczak.

Jeśli mężczyźni nie zrobią przelewu w ciągu dwóch tygodni, prezes WOPR zapowiada, że skieruje sprawę do sądu.

Więcej o: