Dramatyczne sceny w Rawie Mazowieckiej rozegrały się w sobotę wieczorem. Ok. godziny 20.30 jadący ulicą Słowackiego policjanci zauważyli mazdę bez włączonych świateł mijania. Próbowali zatrzymać samochód do kontroli, ale wtedy kierowca nagle przyspieszył. Uciekając przed radiowozem, pędził z prędkością ok. 100 kilometrów na godzinę.
Kierowca nie zatrzymał się nawet wtedy, gdy na skrzyżowaniu ulic Kościuszki i 3-go Maja uderzył w sygnalizator świetlny. W końcu auto na drodze serwisowej przy trasie S8 wjechało w betonową barierę i wylądowało w przydrożnym rowie.
Mężczyzna nie dawał za wygraną, próbował uciekać pieszo, ale policjanci go obezwładnili. Okazało się, że to 29-letni mieszkaniec Łodzi. Mężczyzna miał promil alkoholu w organizmie, twierdził, że do Rawy Mazowieckiej przyjechał na wczasy.
Najbardziej w tej historii szokuje fakt, że z mężczyzną ten szalony rajd ulicami Rawy Mazowieckiej odbyła jego 2-letnia córka.
Na tylnym siedzeniu rozbitej mazdy policjanci znaleźli siedzącą w foteliku płaczącą i przerażoną dziewczynkę
- relacjonują rawscy funkcjonariusze. Dziecko na szczęście nie odniosło obrażeń i po badaniach zostało przekazane matce.
Mężczyźnie postawiono zarzuty kierowania po pijanemu, niezatrzymania się do policyjnej kontroli oraz narażenia swojej córki na utratę życia i zdrowia. Grozi mu 5 lat więzienia.