W sobotę w Darłówku z wody wyłowiono ciało. Dopiero sekcja zwłok wykaże, czy to na pewno 13-latek z trójki rodzeństwa, które porwały fale na niestrzeżonym kąpielisku. Dzieci zaginęły we wtorek. Jak opisywał w rozmowie z Gazeta.pl świadek, do akcji ratunkowej w Darłówku natychmiast ruszyli plażowicze, którzy uformowali łańcuch życia.
14-latka wydobyto tego samego dnia, jednak mimo reanimacji, zmarł w szpitalu. W piątek odnaleziono natomiast ciało 11-letniej dziewczynki; rodzina - jak podaje Radio Szczecin - potwierdziła jej tożsamość.
W akcję ratunkową, co skrzętnie dokumentowano i relacjonowano, zaangażowali się turyści wypoczywający w Darłówku i mieszkańcy miejscowości, który pomagali w poszukiwaniach. Po pięknej reakcji nastąpił niestety smutny widok, co widać na nagraniu opublikowanym przez Sylwestra Latkowskiego, reżysera i dziennikarza, który w sobotę przebywał w Darłówku.
Latkowski nagrał moment, gdy ratownicy wyciągali z wody ciało chłopca. Jak pisze na swoim blogu, był wtedy w kawiarni i dopiero po jakimś czasie "spostrzegł przyczynę zgromadzenia ludzi na końcu plaży".
Przy jednym z falochronów zebrał się tam tłum gapiów, wśród których były także dzieci. Nie pomogły apele policjanta, by "zabrać dzieci" (można je usłyszeć na nagraniu). Ludzie całkowicie je zignorowali i dalej przyglądali się, jak ratownicy przejmują ciało.
Policja i służby ratunkowe już wiele razy apelowały otwarcie, by podczas jakichkolwiek czynności nie tworzyć tłumu - w ten sposób można po prostu przeszkadzać im w trudnej pracy. W tym przypadku natomiast to kwestia tego, co można było zobaczyć - widok zwłok nie jest odpowiedni, zwłaszcza dla małych dzieci.