Prokuratura w Przemyślu podała wstępne ustalenia na temat wypadku autokaru w Leszczawie Dolnej na Podkarpaciu (na drodze nr 28 między Przemyślem a Sanokiem). Autobusem poruszała się wycieczka z Ukrainy, w pojeździe były 54 osoby (w tym dwóch kierowców i pilot wycieczki).
W piątek 17 sierpnia około godz. 22 autokar spadł ze skarpy, wcześniej przebijając barierę energochłonną. Zdarzenie miało miejsce na tzw. zakręcie śmierci, gdzie często dochodzi do wypadków.
Śledczy, powołując się na opinię biegłych, wskazują, że powodem wypadku w Leszczawie Dolnej była nadmierna prędkość - wycieczkowy autokar poruszał się 70-80 km/h, podczas gdy w tamtym miejscu dopuszczalne jest 30 km/h.
Kierowca, który prowadził wtedy autobus, ma 42 lata, został zatrzymany w sobotę o godz. 5.28. Mężczyzna zostanie przesłuchany w niedzielę przez prokuraturę, będzie też wniosek o jego tymczasowe aresztowanie.
Rozważane jest postawienie mu zarzutu sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym za co grozi od roku do 10 lat więzienia
- poinformowała na konferencji prasowej rzeczniczka prokuratury w Przemyślu.
Dotychczas przesłuchano 10 poszkodowanych, prokuratura ustaliła też, że kierowca autokaru był trzeźwy; za kierownicą był od godz. 17 czasu ukraińskiego.
W wypadku autokaru w Leszczawie Dolnej zginęły trzy osoby. Udało się rozpoznać dwie z nich. To Ukrainki: 30- i 31-latka. 37 rannych przebywa w szpitalach, ciężkie obrażenia odniosło co najmniej 9 osób. Jedna z ciężko rannych osób doznała złamania bądź też pęknięcia kręgosłupa. Do szpitali początkowo trafili wszyscy uczestnicy wycieczki, ale mniej poszkodowani już je opuścili.