Sylwester Kowalski, który jest szefem ratowników w Darłówku, niezbyt dobrze ocenia to, jak rodzice opiekują się dziećmi podczas wczasów nad morzem. Kilkulatki są pozostawiane bez opieki, a wtedy o krok od tragedii - mówi w rozmowie z wp.pl Kowalski.
Inny ratownik, Marek Jurkiewicz, przyznaje, że problemem często są telefony, które odciągają uwagę od dzieci. Gdy jednak mówi im się, by nie korzystali z telefonów na plaży, ci "pukają się w głowę".
Z kolei szef ratowników z Darłówka, zwraca uwagę, że osoby, które przyjeżdżają odpocząć nad morzem "rozum i wyobraźnię chyba zostawiają w domu". - Apelujemy do nich, żeby zwracali większą uwagę na dzieci. Ale wtedy rodzice zarzucają nam, że widocznie lubimy się przyglądać dzieciom i dlatego tak za nimi biegamy - stwierdza Kowalski.
W piątek podczas akcji poszukiwawczej w Darłówku wyłowiono ciało 11-letniej dziewczynki, jednej z trojga rodzeństwa, które we wtorek porwały fale. W sobotę po południu prawdopodobnie udało się odnaleźć 13-latka, który również zaginął na morzu.
Fala w Darłówku porwała trójkę dzieci. Najstarsze z nich, 14-latek, zostało wydobyte jako pierwsze, w dniu tragedii. Chłopiec zmarł w szpitalu.