Pies, zabrany z gminy Lubań, trafił od razu do kliniki weterynaryjnej, w której lekarze przez dwie godziny oczyszczali jego ciało z pasożytów, które zgromadziły się między opuszkami, na uszach oraz na karku. Wyjęli ich prawie 500. O całej sytuacji Schronisko Przylasek poinformowało na Facebooku.
Jak opisują nowi opiekunowie pieska, miał on tyle kleszczy w łapkach, że nie mógł chodzić. Czworonóg na razie pozostanie pod stałą obserwacją i opieką weterynaryjną. Na ciele ma rany, które muszą się zagoić.
73-letnia kobieta, do której należał pies, utrzymuje, że opiekowała się nim odpowiednio. Zwierzę było jej potrzebne do pilnowania posesji. - Twierdziła, że ma bronić nie tylko jej, ale też terenu przed kunami i szczurami - powiedziała dla TVN24 Kamila Wolańska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lubaniu. Jak poinformowała prokuratura, kobieta, widząc, że zaniedbany pies leży i nie szczeka, zorganizowała sobie kolejne zwierzę. Ono także zostało jej odebrane.
Właścicielka usłyszała już zarzuty. Jest podejrzana o znęcanie się nad zwierzętami. Grozi jej do 3 lat więzienia.