Spadające gwiazdy fachowo nazywane są meteorami. Najpopularniejszy rój meteorów to z kolei Perseidy. Najwięcej - od 80 do 100 w ciągu godziny - będzie można zaobserwować w nocy z 12 na 13 sierpnia, czyli właśnie dziś.
- Pierwsze meteory z roju Perseidów można obserwować teoretycznie od około 15 lipca. Wtedy Ziemia zaczyna powoli wchodzić w strumień cząstek pozostawionych dawno temu przez jedną z komet. To właśnie komety, wyrzucające z siebie olbrzymią ilość gazu i cząstek, tworzących piękny warkocz, są źródłem meteorów. Ziemia czasem przedziera się przez taki pozostawiony w kosmosie warkocz, a jego cząsteczki wdzierają się w ziemską atmosferę. Wtedy możemy zobaczyć na niebie dużo większą liczbę spadających gwiazd, czyli właśnie meteorów - powiedział Karol Wójcicki.
Meteory, które w sierpniu pojawiają się na niebie, zawdzięczają swoją nazwę gwiazdozbiorowi Perseusza. To gwiazdozbiór, który z Polski można obserwować przez całą noc nad wschodnim horyzontem. Właśnie z kierunku tego gwiazdozbioru "wylatują" pojawiające się na niebie Perseidy.
- Szukając spadających gwiazd, nie należy jednak patrzeć w tym kierunku. Meteory będą pojawiały się od niego do kilkudziesięciu stopni w lewo, prawo i do góry. Najlepszym rozwiązaniem jest po prostu położyć się na kocu czy leżaku i wzrokiem obejmować jak największy obszar nieba. Gdy wykażemy się cierpliwością, to po pewnym czasie taką spadającą gwiazdę uda się nam zobaczyć - zaznaczył rozmówca PAP.
Przyznał jednak, że w tym roku warunki do obserwacji będą nieco utrudnione. - Będziemy mieli zaledwie dwa dni po pełni Księżyca, a więc będzie on świecił dosyć jasno i przeszkadzał w obserwacjach. Dodatkowo radiant roju, czyli punkt, z którego meteory na niebie "wylatują", jest stosunkowo nisko nad horyzontem. Część z nich zniknie nam za drzewami i domami - podkreślił Wójcicki.
Choć meteory najlepiej obserwować z terenów podmiejskich, to mieszkańcy miast również nie muszą rezygnować z obserwacji. - Aktywność meteorów w miastach nie jest wtedy tak widoczna, bo znikają one w łunie miasta, ale te najjaśniejsze, najbardziej atrakcyjne, z pewnością są widoczne. Można iść do parku, usiąść na skwerze czy placu, pójść na dach czy balkon i cierpliwie wpatrywać się w stronę nieba - powiedział Wójcicki.
Do obserwacji nie potrzeba żadnych instrumentów optycznych, teleskopów, lornetek. Wystarczy własny wzrok. - To najmniej wymagające spośród wszystkich obserwacji astronomicznych, a potrafią dostarczyć wielu wrażeń - dodał rozmówca PAP.
Największe w Polsce wspólne obserwacje spadających gwiazd w 2013 roku zorganizowało warszawskie Centrum Nauki Kopernik. W należącym do CNK Parku Odkrywców wypatrywało ich ponad 3,5 tys. warszawiaków. W tym roku, w nocy z 12 na 13 sierpnia w Parku Odkrywców ponownie będzie można razem czekać na deszcz meteorów.
- Niejednokrotnie podczas przelotu takiego meteoru rozlegały się wiwaty, okrzyki zachwytu. Ludzie reagują bardzo spontanicznie i emocjonalnie. Warto tego samemu doświadczyć. Po godzinie 21 zapewnimy najlepsze warunki, jakie tylko są możliwe w stolicy: wygasimy światła Centrum Nauki Kopernik, otaczających nas mostów. Postaramy się również o wygaszenie Stadionu Narodowego. Lokalnie sprawimy, że trochę przyjemniej będzie nam się patrzyło w gwiazdy, nic nas nie będzie raziło w oczy. Do godziny 1 w nocy będzie można zobaczyć wiele spadających gwiazd, warto więc przygotować długą listę życzeń - zachęcał Wójcicki.