Debatę na temat uchodźców w Polsce trudno nazwać merytoryczną i wyważoną. Temat osób, które szukają w Europie azylu budzi emocje i często służy politykom.
Obserwowaliśmy to nie raz w wykonaniu chociażby Dominika Tarczyńskiego z PiS, który, całkiem niedawno przyznał, że nie czuje wstydu na myśl o życiu migrantów, jest dumny z tego, że Polska nie przyjmuje uchodźców i dzięki temu jest bezpieczna.
Uchodźcami straszył też Mariusz Błaszczak, gdy był szefem MSWiA. W ubiegłym roku w rozmowie z Konradem Piaseckim podzielił się opinią, że nawet po przyjęciu kilku tysięcy uchodźców, ostatecznie zaleje Polskę fala muzułmanów. - Po kilku latach w tej społeczności byłoby kilkadziesiąt tysięcy, potem kilkaset tysięcy, a potem kilka milionów. Te społeczności tworzą zamknięte enklawy, które są naturalnym zapleczem dla terrorystów - mówił.
Z kolei Joachim Brudziński, który w tym roku zastąpił na stanowisku Błaszczaka, będąc wicemarszałkiem Sejmu na Twitterze nazywał uchodźców "napalonymi byczkami".
Według oficjalnych danych Urzędu ds. Cudzoziemców w 2017 r. Polska przyznała 150 osobom status uchodźcy, rok wcześniej - 108 osobom, w 2015 r. - 348.
W takim klimacie politycznym TVN planuje na jesieni rozpocząć emisję programu "Wracajcie, skąd przyszliście". "Go back to where you came from" to format australijskiej stacji SBS, w którym uczestnicy przemierzają taką samą drogę jak uchodźcy, tylko na odwrót. Program w Australii jest emitowany od 2011 r. W drugim sezonie kontrowersyjnego show udział wzięli australijscy celebryci. Jak podają zachodnie media, w trakcie nagrywania programu w Syrii miało dojść do niebezpiecznego incydentu - uczestnicy zostali ostrzelani przez ISIS.
Australijski format został podchwycony przez europejskie stacje. Miał swoją wersję m.in. w Danii, Niemczech, Holandii, Szwecji czy Belgii. Sprawę programu w rozmowie z portalem press.pl Bogdan Czaja, zastępca dyrektora programowego TVN. - Mamy świadomość, że to temat politycznie drażliwy i też pewnie obyczajowo kontrowersyjny. Chcielibyśmy, żeby to był głos w dyskusji - powiedział.
Chociaż nowy program TVN będzie można zobaczyć dopiero na jesieni, a szczegółów póki co nie podano, już pojawiły się krytyczne głosy na temat podejmowania tematu uchodźców w formie show.
Głos w sprawie programu zabrał na Twitterze Wojtek Wilk z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, które niesie realną pomoc ludziom doświadczonym przez wojny.
Fundacja PCPM nie zgodziła się na udział w programie ze względu na ochronę godności i danych osobowych uchodźców. Nasz udział łamałby także umowę pomiędzy UNHCR a PCPM o współpracy partnerskiej i ochronie danych osobowych uchodźców, których dobro jest ważniejsze niż program TV - czytamy we wpisie.
Pomysł TVN ostro skomentował też Jarosław Kociszewski, dziennikarz zajmujący się m.in. tematyką bliskowschodnią.
Co to za chory pomysł? Będą przedzierać się przez koncertiny na wysokości 6 m? A może przez rok będą mieszkać w lesie prześladowani przez lokalsów, a na koniec podstawią się pod pałki, bomby i dadzą torturować? Można nie chcieć imigrantów, ale zarabiać na tym? Niedobrze mi... - napisał.
Wilk z kolei podzielił się nieoficjalną informacją. "Z tego co wiem, to plan realizacji zakładał 1-2 noce w namiocie lub piwnicy by uczestnicy doświadczyli w jakich warunkach żyją uchodźcy" - napisał. I podkreślił: "Dobrze o tym mówić ale jak przekazać jak się czuje człowiek mieszkający w takich warunkach 6 lat, bez szans na bezpieczny powrót do domu?".