Niewybredny żart lekarza z Bytowa. "Powiedział, że moje dziecko nie żyje"

Lekarz z bytowskiego szpitala podczas wizyty miał powiedzieć, że... dziecko pacjentki jest martwe. A potem dodać, że to żart. Kobieta wniosła skargę.

Do sytuacji doszło 27 lipca w Szpitalu Powiatu Bytowskiego w Bytowie, a doniesiono o niej pierwotnie za stronie Hejted: Bytów na Facebooku.

Będąca w 6. miesiącu ciąży pani Kamila Drozdowska z Niedarzyna, do której dotarł portal Głos Pomorza, dostała w nocy skurczów i bólu brzucha, a ponieważ od dziecka choruje na epilepsję, zdecydowała się pojechać do szpitala. Lekarz, który ją przyjął, miał zażartować w sposób całkowicie niedopuszczalny. "Płód jest obumarły" - miał powiedzieć, a następnie dodać z uśmiechem "Żartowałem" i włączyć dźwięk bicia serca dziecka. - Nawet dla zdrowej kobiety taki „żart” byłby co najmniej nie na miejscu. Od początku ciąży mam świadomość, że jest ona zagrożona, a stres wywołany niewybrednym żartem doktora mógł spowodować u mnie napad padaczkowy, który to z kolei mógł się dla mnie skończyć tragicznie - mówi pani Kamila cytowana przez "Głos Pomorza". Jak dodała, wypisała się ze szpitala na własną odpowiedzialność i postanowiła rodzić w innym szpitalu.

Zareagował starosta

Na post na Facebooku odpowiedział starosta powiatu bytowskiego Leszek Waszkiewicz. Poprosił autora postu o kontakt i poinformował, że polecił prezes szpitala, Beacie Ładyszkowskiej zbadanie sprawy. - Zdrowie jest zbyt ważne, żeby bagatelizować jakiekolwiek nieprawidłowości zwłaszcza w tak ważnej placówce, jaką jest szpital - mówi.

Wpłynęła oficjalna skarga

Placówka odpiera zarzuty. Zapewnia jednak, że sprawę wyjaśnia. - Nawet tak radosne chwile jak narodziny potomka są obarczone dużym stresem i lękiem. Zdenerwowani jako pacjenci jesteśmy wyczuleni na każde słowo czy zachowanie - skomentowała sprawę rzecznik prasowa szpitala Ewa Czechowska w rozmowie z lokalną gazetą. Tłumaczy, że pracownicy szpitala muszą dochować wymagających procedur, zapamiętać i spisać bardzo wiele informacji wymaganych przez NFZ i wykonać wiele czynności, których pacjent i jego rodzina nie widzą. - To czasem rodzi napięcia - dodała rzeczniczka. 

Do szpitala 30 lipca wpłynęła oficjalna skarga. Odpowiedź powinna zostać udzielona pacjentce w ciągu 7 dni. 

Twoje dziecko kąpie się w fontannie? Sanepid ostrzega: to niebezpieczne

Więcej o: