O sprawie dziesięciomiesięcznego niemowlęcia z Zielonej Góry pisaliśmy w Gazeta.pl w lipcu. Dziecko trafiło do szpitala ze złamaną kością czaszki. Zatrzymano wówczas rodziców dziewczynki - 30-letnich Dorotę i Marcina L. Matka miała w organizmie 3 promile alkoholu, ojciec - 0,6 promila. Odpowiedzą przed sądem za narażenie dziecka na utratę życia lub zdrowia.
Kobieta i mężczyzna przekonywali, że dziecko wypadło im w trakcie kłótni.
Sprawą zajęła się reporterka "Uwagi" TVN. O obrażeniach dziecka nie dowiedziałby się pewnie nikt, gdyby rodzice Zuzi nie zabrali jej do teściów. Twierdzili, że chcieli ją tam wykąpać, ale spotkanie przerodziło się w libację.
- Pili piwa, potem wódkę. Nie mieli ze sobą żadnego pampersa, ani koszulki na zmianę, czegokolwiek. Od razu zauważyłam jej ranę na głowie. To były już takie strupy, widoczne gołym okiem. Powiedziałam, że może potrzebne jest pogotowie. Odpowiedzieli, że nie ma takiej potrzeby, że oni już tam byli i wszystko jest w porządku - mówiła w rozmowie z "Uwagą" TVN partnerka ojca Marcina L.
Na miejsce przyjechała policja, która została wezwana przez kogoś z sąsiedztwa w związku z hałasem. Funkcjonariusze zauważyli rany na głowie dziewczynki i dziecko trafiło do szpitala.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się reporterka "Uwagi", Zuzia urodziła się z zespołem alkoholowym FAS. Dorota L. w czasie ciąży miała pić alkohol. Dziewczynka to czwarte dziecko kobiety. Trzy córki, które urodziła wcześniej, zostały Dorocie L. odebrane.
Zielonogórski sąd po narodzinach Zuzi ustanowił nadzór kuratora, który miał sprawdzać, czy dziecko jest pod należytą opieką. - Sąd nie mógł tej kobiety pozbawić praw rodzicielskich w momencie narodzin tego dziecka. Gdyby sąd miał informacje, że dziecko należy odebrać, na pewno by to uczynił -zapewnia Diana Książek-Pęciak, rzecznik Sądu Okręgowego w Zielonej Górze.
Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej odwiedzali Dorotę L. dwa razy w tygodniu. Kobieta twierdziła jednak, że nie potrzebuje wsparcia i nie chciała współpracować z pracownikiem socjalnym.
Zuzia znajduje się obecnie pod opieką rodziny zastępczej.