Misja polskich strażaków, walczących z pożarami w Szwecji, właśnie się zakończyła. W poniedziałek nad ranem prom ze 139 strażakami i ciężkim sprzętem przypłynął z Trelleborga do Świnoujścia.
Podczas uroczystości strażaków powitali w Polsce m.in. premier Mateusz Morawiecki i szef MSWiA Joachim Brudziński.
- Jesteśmy dumni z waszej pracy, z tego, że potwierdziliście tę naszą narodową specjalność, jaką jest solidarność z innymi w trudnych momentach. Kiedy jechaliście do Szwecji, nasze serca drżały z obawy, ale drżały też z dumy - mówił premier Morawiecki.
- Wcześniej co drugi chłopak chciał być strażakiem, ja zresztą też chciałem być strażakiem, jak byłem mały, teraz chyba wszyscy będą chcieli być strażakami - zażartował szef rządu.
Akcja gaśnicza trwała od 22 lipca. Strażacy walczyli z pożarami w trzech strefach w środkowej części Szwecji. Ostatnia miała powierzchnię około 20 tysięcy hektarów.
Według kapitana Grzegorza Borowca, jednego z dowódców akcji, udało się osiągnąć główny cel - czyli obronić miejscowość Karbole przed ogniem. - Bardzo trudny teren do poruszania się dla ciężkiego sprzętu, którym dysponujemy. Do tego wysoka temperatura i silne podmuchy wiatru powodowały to, że walka z pożarem była naprawdę ciężka - mówił kapitan.
Kapitan Borowiec dodał, że wszędzie polscy strażacy spotykali się niezwykle ciepłym przyjęciem ze strony mieszkańców:
- Byliśmy zaskoczeni taką otwartością ludzi. Stereotypowo Szwedzi podchodzą z dystansem do wszystkich. Tymczasem spotkaliśmy się ze szczerymi podziękowaniami. To była dla nas dodatkowa motywacja, chłopaki nie chcieli wracać z tych stref - mówił.
Na apel szwedzkiego rządu o pomoc oprócz Polski odpowiedziały również m.in. Dania, Norwegia, Włochy czy Izrael. Według Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej, Polska wysłała do Szwecji jednak największą i najlepiej wyposażoną grupę strażaków.
Do Szwecji skierowano nie tylko załogę, ale też 50 pojazdów.
Poza samochodami gaśniczymi były to również cysterny zdolne przewieźć 25 tysięcy litrów wody, ale też zaplecze logistyczne, w tym namioty i sanitariaty. To właśnie przez konieczność przewiezienia ciężkiego sprzętu do Polski powrót strażaków będzie trwała ponad dwa dni.