Do zatrucia osadzonych w zakładzie karnym w Raciborzu doszło 28 lipca. Nieprzytomni mężczyźni z podejrzeniem zatrucia trafili do szpitala w Sosnowcu.
- To były substancje chemiczne. Czynności mające wyjaśnić, co to dokładnie było, trwają - mówi w rozmowie z Gazeta.pl porucznik Krzysztof Thym z zakładu karnego w Raciborzu.
Mężczyźni przebywali w zakładzie półotwartym, z którego więźniowie mogą wychodzić do pracy. - Nie dotyczyło to tych konkretnych osadzonych - mówi jednak porucznik Thym. Nie wiadomo jeszcze, w jakich okolicznościach mogli zażyć substancje i w jaki sposób mogli je uzyskać. Jeden osadzony już opuścił szpital, drugi nadal przebywa w Regionalnym Ośrodku Ostrych Zatruć w Sosnowcu. Jego stan jest poważny.
Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Artur Borowicz przypomina, że zażywanie dopalaczy grozi śmiercią. Tłumaczy, że jest to narkotyk, którego działanie stwarza zagrożenie nie tylko dla zdrowia, ale wręcz życia. Artur Borowicz wyjaśnia, że dopalacz może doprowadzić do nieodwracalnych zmian w ośrodkowym układzie nerwowym, immunologicznym, bądź w pracy wątroby. Osoba, która go zażywa, naraża się na śmierć - podkreśla dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.
Policjanci apelują, aby wystrzegać się nieznanych substancji chemicznych, mogą one bowiem okazać się trucizną. Tylko w województwie łódzkim w ostatnich dniach po zatruciu dopalaczami zmarło 10 osób, najmłodsza z nich miała 20 lat.