Podczas protestów przeciwko zmianom w Sądzie Najwyższym w ubiegły czwartek kamery uchwyciły jednego z wyjątkowo agresywnych demonstrujących.
W mediach społecznościowych pojawiły się spekulacje, że jest to ten sam mężczyzna, który jakiś czas temu pojawił się w programie "Jaka to melodia?". Zasłynął tam swoją energiczną i oryginalną choreografią.
Poseł Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec natychmiast uznał, że agresywny protestujący to aktor wynajęty przez TVP.
Spekulacje na temat agresywnego mężczyzny dementowała TVP, która stwierdziła, że "osoba, której podobieństwo do agresywnego protestanta jest wskazywane, nigdy nie była pracownikiem TVP. Osoba ta była zatrudniona przez firmę zewnętrzną przy produkcji programu "Jaka to melodia?". Zaprzeczał temu też Jarosław Kaczyński, adwokat reprezentujący zatrzymanych na protestach. Stwierdził on, że mężczyzna z nagrań "jest prawdziwym protestującym".
Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Prokuratura informuje, że przesłuchała Wiaczesława S. (tancerza znanego z występu w "Jaka to melodia"). Wcześniej TVP Info przekazało prokuraturze nagranie, na którym widać agresywnego demonstranta. Śledczy stwierdzili, że wygląd Wiaczesława S. "nie odpowiada w rzeczywistości wyglądowi mężczyzny ukazanego na nagraniu". Jednocześnie Wiaczesław S. zaprzeczył w zeznaniach, jakoby w ogóle uczestniczył w proteście przeciwko zmianom w Sądzie Najwyższym.
Stołeczna policja nadal poszukuje protestującego, który był agresywny wobec policjantów.