Do wypadku doszło 8 czerwca w Piekarach Śląskich. Jak ustalili śledczy z prokuratury w Tarnowskich Górach, ośrodek zamiejscowy w Piekarach Śląskich, 33-letni Polak, pracownik budowy (miał umowę od 1 czerwca), spadł z pierwszego piętra budynku mieszkalnego. Jednak ratownicy, którzy pojawili się na miejscu, znaleźli go poza terenem budowy.
Informator TVN24 twierdzi, że to inni pracownicy przenieśli ciało 33-latka i dopiero wtedy zadzwonili po pomoc. Według jego wiedzy było to polecenie właścicielki firmy budowlanej, która później miała mówić policji, że 33-latek został pobity i znaleziony przypadkowo.
Kobieta jednak całkowicie zaprzecza tej wersji informatora i jednocześnie nie chce podawać żadnych informacji. Dyrektor pogotowia potwierdził natomiast, że zgłoszenie dotyczyło "prawdopodobnie pobitego mężczyzny", którego znaleziono kilka metrów od placu budowy.
Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci i niedopełnienia obowiązków związanych z bezpieczeństwem i higieną pracy. Śledczy potwierdzili już, w oparciu o zeznania pracowników firmy, że to oni przenieśli 33-latka.
- Ustalamy teraz powody przeniesienia, czy pracownicy budowy zrobili to autonomicznie czy też na czyjeś polecenie - powiedział TVN24 Grzegorz Kisiel, kierownik prokuratury w Piekarach Śląskich, który dodał, że śledczy sprawdzają również, w jaki sposób przenoszono 33-latka i czy to spowodowało opóźnienie w udzieleniu mu pomocy.
Jeśli jesteś bardziej wymagającym czytelnikiem, to musisz wypróbować nasz nowy newsletter >>>