Rok temu, przy okazji 41. rocznicy Radomskiego Czerwca '76, w mieście odbyła się demonstracja Komitetu Obrony Demokracji. Kontrmanifestację zorganizowała Młodzież Wszechpolska.
W pewnym momencie zaczęły się przepychanki. Młodzież Wszechpolska rzucała wyzwiska i pokazywała wulgarne gest w stronę osób z KOD-u. Chwilę później członek KOD i przedstawiciel MW zaczęli się szarpać. Doszło do bójki. W końcu powalili oni na ziemię Andrzeja Majdana, fotografa związanego z KOD. Kopali go, dopóki nie rozdzielili ich strażnicy demonstracji. Tę scenę uchwycił na zdjęciach fotograf Filip Błażejowski.
Zajście częściowo widać na nagraniu na stronie KOD (około 7. minuty).
W rozmowie z portalem Kresy.pl rzecznik MW Mateusz Pławski utrzymuje, że przedstawiciele organizacji "musieli się bronić" i "odparli atak" KOD-u.
Po doniesieniach medialnych sprawą z urzędu zajęła się radomska policja i prokuratura. Członkowie KOD zarzucali policji, że manifestacja nie była należycie zabezpieczona, jednak śledztwo w tej sprawie umorzono. Trwa śledztwo ws. pobicia.
W tym tygodniu Majdan poinformował, że po około roku śledztwa jego status w nim zmieniono ze świadka na podejrzanego. Dochodzenie dotyczy już nie pobicia, a udziału w bójce - informuje radomska "Gazeta Wyborcza".
We wtorek, po wizycie na komendzie policji w Radomiu, Majdan poinformował, że przedstawiono mu zarzuty:
"W dniu 24 czerwca 2017 roku w Radomiu przy ul. Żeromskiego brał udział w bójce z innymi ustalonymi osobami, w czasie której zadawał ciosy nogami oraz przewracał na ziemię, czym naraził uczestników tej bójki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo nastąpienie skutku określonego w art. 156 par. 1 lub art 157 par. 1 kk, tj. o przestępstwo z art. 158 par. 1 kk."
- cytuje na Facebooku.
- Tu właśnie zadaję im ciosy nogami - powiedział Majdan przed komendą policji, wskazując na zdjęcie, na którym widać, że był kopany przez co najmniej jednego z mężczyzn. Jak mówił, wcześniej dwa razy był w tej sprawie przesłuchiwany w charakterze świadka.
Andrzej Majdan powiedział, że nie przyznaje się do zarzutów i na teraz odmawia składania wyjaśnień. Dodał, że policjanci, którzy przekazali mu zarzuty, byli "grzeczni i profesjonalni". Teraz mężczyzna czeka, aż jego prawnik zapozna się z aktami. Dodał, że w jego ocenie "sprawa jest owiana mgiełką tajemniczości" i nie dowiedział się od razu, jaki prokurator zajmuje się sprawą.
Jeśli jesteś bardziej wymagającym czytelnikiem, to musisz wypróbować nasz nowy newsletter >>>