3 maja tego roku przed siedzibą Radia Maryja, w dniu 73. urodzin redemptorysty o. Tadeusza Rydzyka, dyrektora rozgłośni, odbyła się demonstracja środowisk feministycznych. Akcję nazwano "Chryja pod Radiem Maryja", protestowano m.in. przeciwko finansowania podmiotów związanych z o. Rydzykiem przez instytucje państwowe.
Jak zauważa Onet, demonstrację zabezpieczali policjanci, jednak nikogo nie spisali i nie ukarali mandatem. Podczas protestu miały być wznoszone okrzyki "Precz z Rydzykiem obłudnikiem", a na bramie naklejano m.in. naklejki z napisem "j**** ONR" czy "Radio Maryja - sekta niemiłosierdzia, pazerności i manipulacji".
Tuż po demonstracji pojawiały się pierwsze zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, zgłaszała je m.in. Anna Sobecka, posłanka PiS. Sobecka pisała, że o. Tadeusz Rydzyk został znieważony m.in. poprzez hasła skandowane przez uczestniczki: "pazerna kanalia", "Ojcze nie nasz z Ciebie to największy łgarz", "Ojciec Tadeusz to faryzeusz", "Ojciec wyłudzi każdy grosz od ludzi", "Bez godności bez sumienia i bez szacunku".
Sobecka stwierdziła też, że "wielokrotnie obrażano uczucia religijne" jej i jej rodziny", m.in. poprzez "umieszczenie w sercu w koronie, które dla wszystkich ludzi wierzących jest symbolem serca Pana Jezusa, żeńskich organów płciowych".
Po ponad dwóch miesiącach od demonstracji, jak ujawnia Onet, Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód wszczęła śledztwo w sprawie akcji "Chryja pod Radiem Maryja".
- Planujemy przesłuchiwanie świadków i najprawdopodobniej powołamy również biegłego, który będzie mógł ocenić, czy doszło do obrazy uczuć religijnych - powiedziała w rozmowie z portalem Judyta Głowacka, szefowa prokuratury Centrum-Zachód.
Organizatorki akcji zapewniają, że nie boją się konsekwencji prawnych, ponieważ podczas happeningu nikogo nie uraziły i nie używały obraźliwych słów.
Jeśli jesteś bardziej wymagającym czytelnikiem, to musisz wypróbować nasz nowy newsletter >>>