Projekt ruchu antyszczepionkowego trafił do Sejmu ze 120 tys. podpisami. Teraz będą one weryfikowane aby sprawdzić, czy rzeczywiście poparło go co najmniej 100 tys. osób. Jeśli tak będzie, to parlament będzie musiał zająć się projektem w ciągu trzech miesięcy - podaje serwis "Medycyna praktyczna".
"Fakty" TVN zwracają uwagę, że antyszczepionkowcy zbierali podpisy m.in. przed kościołami, czemu nie sprzeciwiał się Episkopat. Gdy zbierali podpisy przy dwóch kościołach w Lublinie twierdzili, że zgody udzielił im biskup - opisuje "Newsweek".
Projekt, poza 120 tys. podpisów, ma też poparcie w klubie Kukiz'15. - On jest zupełnie niekontrowersyjny. On nie powoduje jakichś zgrzytów - mówił o projekcie w TVN poseł klubu Pawła Kukiza Paweł Skutecki. "Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko" - cieszył się na Facebooku.
Jak na razie poparcia dla projektu deklarują politycy PiS. Jednak w zeszłym roku wiceminister sprawiedliwości i obecny kandydat PiS na prezydenta Warszawy Patryk Jaki pisał w liście do ministra zdrowia: "Postępowanie w zakresie przymuszania do szczepień stanowi dyskryminację obywateli RP". List cytował na swojej stronie ruch antyszczepionkowy.
Wszyscy znaczący naukowcy są zgodni co do tego, że szczepionki nie wywołują autyzmu - jak twierdzą ich przeciwny. Pokazują to kolejne badania (takich jak to oraz to). Szczepionki, jak wszystkie leki, przechodzą rygorystyczne i wielopoziomowe testy. Dzięki temu wiemy, że są bezpieczne. Wiemy też, że szczepionki są skuteczne. W krajach z powszechnymi szczepieniami udało się ograniczyć groźne chory zakaźne, a np. ospę prawdziwą (tzw. czarną) udało się całkowicie zlikwidować. Niektóre z tych chorób wciąż zabijają w krajach, gdzie szczepienia nie są dostatecznie dostępne.
Z drugiej strony nieszczepienie dzieci jest groźne nie tylko dla nich, ale też dla całej populacji. Dzięki powszechnym szczepieniom buduje się tzw. odporność zbiorową. Kiedy wszyscy są zaczepieni, choroba nie ma jak się rozprzestrzeniać. Jednak nawet jeśli tylko niewielka część nie jest zaszczepiona, może dojść do epidemii. W przypadku odry wystarczy, by 5 - 8 proc. populacji nie było zaszczepione, aby zniszczyć odporność zbiorową i doprowadzić do ryzyka epidemii. Już teraz widać wzrost zachorowań w niektórych krajach.
- Jeżeli duży odsetek ludzi się szczepi, to ta mała grupa czuje się bezpiecznie. Ale oni jada na gapę - mówił w "Faktach" pediatra prof. Andrzej Radzikowski.
STOP NOP to ruch, który zniechęca do szczepień przez rozsiewanie niepotwierdzonych informacji. Tzw. antyszczepionkowcy (nazywani też proepidemikami) działają nie tylko w Polsce; podsycają strach przed szczepionkami, utrzymując, że powodują one choroby, m.in. autyzm. Teza o autyzmie została wysunięta w 1998 roku przez byłego już lekarza. Szybko okazało się, że nie ma żadnych dowodów na to, że szczepionki powodują autyzm. U zaszczepionego mogą pojawić się niepożądane odczyny poszczepienne (NOP). Poważne NOP są jednak niezwykle rzadkie, a korzyści ze szczepień - oczywiste dla ekspertów.