Ekolodzy i naukowcy związani z Zatoką Gdańską biją na alarm już od kilku lat – wrak Frankena to tykająca bomba ekologiczna, która może wybuchnąć w każdej chwili. Franken jest coraz starszy i ulega powolnej, ale niebezpiecznej erozji. Za kilka lat zawali się pod własnym ciężarem, a to oznacza, że wyleje się z niego nawet 1,5 miliona litrów paliwa. Może to oznaczać katastrofę ekologiczną, ale także ekonomiczną w tym regionie.
- Jeśli pojawi się wylew na przykład kilkuset ton, nie mamy ani sił ani środków, by sobie z tym poradzić – w rozmowie z TVN24 ocenia dr inż. Benedykt Hac z Instytutu Morskiego w Gdańsku. Jego zdaniem czas na zapobiegnięcie katastrofie ekologicznej, której widmo wisi nad Bałtykiem jest mocno ograniczony – wrak tankowca Franken może zawalić się pod własnym ciężarem za rok, maksymalnie za 10 lat.
Wielka awaria przepompowni w Gdańsku. Straty są ogromne >>>
Rozlanie się paliwa po wodach Zatoki Gdańskiej może oznaczać zaolejenie plaż od Piasków po Hel, które będą musiały zostać zamknięte nawet na kilka lat. To oznacza olbrzymie straty dla gospodarki turystycznej w tym rejonie. Wylew paliwa oznacza też zagrożenie dla Bałtyckiej flory i fauny.
Zagrożone jest m.in. sześć obszarów Natura 2000, chroniona kolonia fok szarych, a także siedliska chronionych ptaków morskich. Naukowcy wskazują kilka rozwiązać, które mogą ochronić rośliny, zwierzęta i ludzi – najpierw należy usunąć znajdującą się we wraku amunicję, a następnie wypompować paliwo. Jak podkreśla dr inż. Hac samo wypompowywanie paliwa nie jest skomplikowaną operacją, ale niestety kosztowną.