Do zatrzymania mieszkańca Świętochłowic doszło w maju. 21-letni mężczyzna zaniósł kilka mocno skorodowanych pocisków do punktu skupu złomu. Jak ustaliliśmy w KPP Świętochłowice, właściciel skupu bądź pracownik poinformował o wszystkim policję. Funkcjonariusze sprawdzili mieszkanie mężczyzny.
- W środku było ponad 400 kg niewybuchów i niewypałów z czasów wojny. To były resztki amunicji lotniczej, bomby lotnicze, wszystko było bardzo skorodowane. Policyjni pirotechnicy wezwali wojsko, które zdetonowało te ładunki na poligonie - dowiedzieliśmy się w świętochłowickiej policji.
Jak donosi "Gazeta Wyborcza" przeciwko mieszkańcowi Świętochłowic chorzowska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. Według katowickiej "Wyborczej" mężczyzna miał w domu aż 3669 pocisków przeciwlotniczych, granatów i zapalników.
– Podczas detonacji na poligonie strefa rażenia wynosiła 150 metrów. Nawet nie chcę myśleć o tym, co by się stało, gdyby te ładunki eksplodowały w mieszkaniu 21-latka – mówi na łamach "GW" prokurator Katarzyna Małecka-Kowalczyk, szefowa Prokuratury Rejonowej w Chorzowie.