Adam Baranowski był znanym w Zielonej Górze biznesmenem, stworzył m.in. dużą firmę ochroniarską Apexim AB. Jak podaje "Gazeta Wyborcza" posiadał stacje paliwowe i był jednym z zamożniejszych ludzi w Zielonej Górze. Mężczyzna poruszał się na wózku inwalidzkim.
4 czerwca 2013 r. przedsiębiorca z Zielonej Góry przebywał w swoim mieszkaniu razem ze swoim ochroniarzem i opiekunem Piotrem Sz. To miał być ostatni dzień jego pracy. Według ustaleń "Wyborczej" rodzina biznesmena twierdziła, że pracownik go okrada i jest agresywny.
W trakcie śledztwa ustalono, że Sz. chciał nakłonić biznesmena do przelania 2 mln zł na konto znajomego oraz do przekazania 3 mln zł darowizny, miał na to przygotowaną umowę. Biznesmen nie chciał się zgodzić, jego ochroniarz postanowił zmusić go do tego biciem.
Ciało Baranowskiego odnaleziono całe we krwi, krew była nawet na poduszce leżącej obok. Wiadomo, że jego oprawca próbował zakryć ślady i upozorować napad. Według "Wyborczej" dzwonił do pracowników biznesmena i mówił, że gangsterzy chcą od niego haracz.
Sąd Okręgowy w Zielonej Górze uznał mężczyznę za winnego wymuszenia rozbójniczego, ale nie zabójstwa. Dowody mają wskazywać, że biznesmen miał lekkie obrażenia, które nie doprowadziły bezpośrednio do zgonu.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza" biegli sporządzili kilka wykluczających się opinii. Biznesmen najprawdopodobniej zmarł z powodu zatrzymania akcji serca.