Zwrócił uwagę policjantom i trafił na komisariat, a z niego do szpitala. Teraz skarży policję

Jerzy Śliwa z Krakowa skarży się, że został obrażony i przewieziony na komisariat przez funkcjonariuszy, którym zwrócił uwagę na złe parkowanie. Policja odpowiada: interwencja była zasadna i że to mężczyzna popełnił dwa wykroczenia.

Do wydarzenia doszło we wtorek 19 czerwca około godziny 18 na terenie Nowej Huty w Krakowie. 52-letni Jerzy Śliwa twierdzi, że wracając ze sklepu zwrócił uwagę policjantom, że ich radiowóz stoi niewłaściwie zaparkowany na trawniku. I to był początek jego kłopotów.

Jerzy Śliwa: policjanci i ratownicy medyczni zachowywali się niewłaściwie

Jerzy Śliwa z zawodu jest mediatorem i wykładowcą Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Wedle jego relacji, funkcjonariusze odmówili podania danych, a następnie jeden z policjantów wyszedł z radiowozu i zwrócił mu uwagę, że przechodził w niedozwolonym miejscu. Gdy poprosił o wylegitymowanie się, Jerzy Śliwa odmówił.

Wtedy został zabrany na komisariat. Mężczyzna, który nagrywał całe zajście na dyktafon w telefonie, twierdzi, że policjanci nie mieli podstaw, by go tam zabrać.

Takiś pan stary, a takiś pan głupi, że nie do wiary

- słychać na nagraniu wykonanym przez pana Jerzego, do którego dotarły „Fakty” TVN.

Z relacji mężczyzny wynika, że w pewnym momencie ze stresu zemdlał na komisariacie. Wtedy policjanci wezwali do niego karetkę pogotowia.

Pogotowie ratunkowe: niecenzuralne słowa i pieśni pogrzebowe

Z kolei na nagraniu, które wyemitował Polsat News słychać m.in. pieśń wykonywaną podczas uroczystości pogrzebowych: "Przybądźcie z nieba na głos naszych modlitw" z refrenem "Anielski orszak niech twą duszę przyjmie". Później:

Dobra, dawaj go, k...., dawaj go, k...., na przeszczepy.

Rzeczniczka krakowskiego pogotowia Joanna Sieradzka w rozmowie z polsatnews.pl potwierdza, że z ust jednego z ratowników padły niecenzuralne słowa. Podkreśla jednak, że nie padły one pod adresem pacjenta, a były skierowane do innego członka zespołu. Mimo to Komisja ds. Skarg Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego uznała, że ratownik wypowiadać się w ten sposób nie powinien. 

Wersja policji: Jerzy Śliwa popełnił dwa wykroczenia

Wersja policji jest zupełnie inna. Zdaniem funkcjonariuszy, to Jerzy Śliwa zachował się niewłaściwie i popełnił dwa wykroczenia: przeszedł jezdnię w miejscu niedozwolonym oraz odmówił podania danych.

- Tam był patrol ruchu drogowego. Miał w zadaniach tego dnia reagować na wykroczenia pieszych - tłumaczy w rozmowie z Gazeta.pl rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie mł. insp. Sebastian Gleń. Dodaje, że radiowóz był zaparkowany prawidłowo, bo podczas interwencji pojazdu uprzywilejowanego nie obowiązują przepisy porządkowe ruchu drogowego. Gleń mówi, że funkcjonariusze mieli włączony sygnały świetlne, gdyż podjęli interwencję i legitymowali obcokrajowca, który przeszedł przez ulicę w niedozwolonym miejscu.

- W tym czasie podszedł pan Śliwa. Policjant chciał go wylegitymować za przejście w niedozwolonym miejscu. Mężczyzna twierdził, że funkcjonariusz nie miał podstaw do interwencji. Zarzucił policjantom, że źle zaparkowali - mówi nam Sebastian Gleń. Funkcjonariusze, którzy byli na miejscu twierdzą, że Jerzy Śliwa popełnił wykroczenie, przechodząc przez ulicę w niedozwolonym miejscu.

Trudno, by patrol ruchu, który miał to w zadaniach, w tym samym momencie rozliczał z takiego samego wykroczenia innego pieszego, nie zareagował na wykroczenie pana Śliwy. Mężczyzna całkowicie negował zasadność czynności policyjnych. Nie chciał podać danych, w pewnym momencie próbował odejść

- opisuje Sebastian Gleń. Dodaje, że właśnie odmawiając podania danych Jerzy Śliwa popełnił drugie wykroczenie. - Za te dwa wykroczenia będzie sprawa i wniosek o ukaranie do sądu - zapowiada rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Następnie Jerzy Śliwa został przewieziony na komisariat w celu ustalenia tożsamości.
- Policjant zatrzymując osobę nie wie, z kim ma do czynienia. Funkcjonariusze muszą ustalić tożsamość sprawcy wykroczenia czy przestępstwa - tłumaczy zasadność działań policjantów Sebastian Gleń. Potwierdza, że jeden z policjantów na komisariacie powiedział do Śliwy, że „zachowuje się jak szczyl”.

Według wersji policji, Jerzy Śliwa odmawiał podpisania protokołu zatrzymania. Sebastian Gleń mówi, że Jerzy Śliwa nie zemdlał. - Gdy usłyszał, że chcemy go przesłuchać i skierować wniosek o ukaranie do sądu, powiedział, że źle się czuje i położył się na ziemi. Wezwaliśmy karetkę, która zabrała go do szpitala - relacjonuje Gleń.

To wszystko zostanie poddane ocenie przez przełożonych policjantów podejmującej interwencję. Policja prowadzi postępowanie wyjaśniające, gdyż Jerzy Śliwa złożył skargę. Funkcjonariusze przesłuchują materiał nagrany przez mężczyznę; przejrzą też monitoring z pobliskiej stacji benzynowej. Postępowanie ma się zakończyć w przyszłym tygodniu.

Bądź widoczny, noś odblaski. Mogą uratować ci życie

Więcej o: