Po serii martwych fok na plażach nad Bałtykiem znajdowane są ciała morświnów. W Łazach morze wyrzuciło okaleczoną samicę.
"Ciało (...) nosiło wyraźne, niepodważalne ślady ludzkiej ingerencji: odcięta płetwa ogonowa, część brzuszna przecięta ostrym narzędziem - cięcie od narządów rozrodczych do płetwy bocznej, z kolei część grzbietowa - cięcie od głowy do płetwy grzbietowej" - czytamy na fanpage Dom Morświna, należącym do Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. Komunikat pochodzi z dnia 22 czerwca. O martwym zwierzęciu powiadomiono policję.
Chwilę później Dom morświna poinformował o kolejnym nieżywym morświnie. Ciało samca znaleziono na plaży w Dębkach.
Uwaga: poniżej drastyczne zdjęcie.
Przyrodnicy przypominają: morświny są pod ochroną. W Bałtyku pływa obecnie niecałe pół tysiąca morświnów. Kiedyś krewnych delfina było u nas więcej. Morświny były obiektem polowań, później traktowano je jak szkodniki i tępiono.
Dziś głównym zagrożeniem dla morświnów żyjących w Bałtyku są sieci rybackie, w które zwierzę może się zaplątać i zginąć przez uduszenie, zanieczyszczenie środowiska i detonacje na morskich poligonach - podaje WWF.
Jeśli zaobserwujemy takie zwierzę lub znajdziemy jego ciało, należy zgłosić to do Stacji Morskiej im. Profesora Krzysztofa Skóry w Helu. Telefony alarmowe: 601 88 99 40 i 58/ 675 08 36. Można też dzwonić do Błękitnego Patrolu WWF. Całodobowy telefon alarmowy to: 795 536 009.