Sprawa zaczęła się od wpisu na Twitterze pod jedną z dyskusji, w której brał udział Sławomir Cenckiewicz, członek Kolegium IPN. Jeden z internautów zamieścił tam zdjęcie fiolek z ziemią - jak twierdził - z jam grobowych z Kwatery na Łączce, gdzie do 2017 roku trwały prace ekshumacyjne. To tam potajemnie chowano ludzi pomordowanych przez komunistyczne służby bezpieczeństwa w latach 1945-1956.
"IPN celuje teraz w takich specyficznych gadżetach" - dosadnie skwitował internauta, a jego wpis nagłośniła "Rzeczpospolita".
Gazeta.pl zapytała rzecznika Instytutu Pamięci Narodowej Adama Przegalińskiego o szczegóły sprawy. Jak przekazał, w ubiegłym roku, na zakończenie prac archeologicznych i ekshumacyjnych, pojawiły się prośby o to, by zachowano ziemię z grobów w kwaterze "Ł".
Jak wyjaśnia rzecznik IPN, ziemia zabezpieczona w fiolkach była później umieszczana pod różnego rodzaju pomnikami, pojawiała się też jako symbol upamiętniający na uroczystościach.
Jednak nie wszystkie fiolki były wykorzystane do tego celu. - Było kilka przypadków, gdy ziemia trafiła do wolontariuszy - dodaje Przegaliński. To właśnie zdjęcie jednej z takich fiolek trafiło do sieci - wraz z nim pojawił się fragment fotografii dokumentu, na którym widać napis "podziękowanie".