W poniedziałek w Poznaniu rozpoczął się proces 50-letniego Wojciecha K. z gminy Dopiewo, który razem z kolegami miał wielokrotnie zgwałcić małoletniego syna. Według informacji śledczych do przestępstw miało dojść w okresie, gdy chłopiec miał od 6 do 8 lat. Sędzia poznańskiego sądu okręgowego Piotr Kurczewski zdecydował, że proces będzie toczył się za zamkniętymi drzwiami ze względu na dobro dziecka i charakter sprawy.
Mężczyźni zostali doprowadzeni do sądu w kajdankach - wszyscy trzej od 2017 roku przebywają w areszcie.
Prokuratura zarzuciła Wojciechowi K. i jego dwóm kolegom: 38-letniemu Marcinowi W. i 35-letniemu Karolowi K. wielokrotne zgwałcenie kilkuletniego syna, zmuszenie dziecka do innych czynności seksualnych oraz pokazywanie mu treści pornograficznych.
Dzisiaj chłopiec ma 11 lat. Jak podaje „Głos Wielkopolski”, dziecko przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku terapeutycznym.
Dziennikarze "Głosu" i poznańskiej "Wyborczej" opisują, że koszmar mógł trwać latami. Pierwszy raz podejrzenia pojawiły się, gdy chłopiec jako 6-latek zaczął mieć problemy z agresją i kontrolowaniem potrzeb fizjologicznych. W styczniu 2014 roku sąd powiadomiła pomoc społeczną. Początkowo chłopiec nie potwierdził podejrzeń, więc prokuratura umorzyła postępowanie. Dziecko dalej miało kontakt z ojcem - chłopiec jeździł do rodzica na weekendy. Dwa lata później, gdy chłopiec miał 8 lat, symulował na terenie szkoły stosunek seksualny z kolegą. Dyrekcja placówki powiadomiła policję, jednak znów zabrakło dowodów. Policja zatrzymała podejrzanych dopiero w 2017.
Jak dowiedzieli się lokalni dziennikarze, podczas przesłuchań chłopiec mówił śledczym, że ma z ojcem tajemnicę, której nie może nikomu powiedzieć, bo inaczej rodzic trafi do więzienia. Dopiero dzięki kolejnym przesłuchaniom okazało się, że mężczyzna najprawdopodobniej wyrządza krzywdę własnemu dziecku.
Wojciech K. usłyszał również zarzuty dotyczące naruszenia nietykalności osobistej policjanta oraz prezentowania czynności seksualnych dwóm innym osobom nieletnim.
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Grozi im kara przynajmniej pięciu lat pozbawienia wolności.