"Dachówki leciały, huk". Policja i prokuratura badają lotniczą zagadkę z lotniska w Pyrzowicach

Policja i prokuratura badają sprawę z lotniska w Pyrzowicach. Mieszkańcy Ożarowic już wcześniej narzekali na lądujące samoloty, ale tym razem maszyna miała uszkodzić dach jednego z domów.

Sytuacja rozegrała się w niedzielę 9 czerwca w Ożarowicach (woj. śląskie), miejscowości leżącej nieopodal portu lotniczego w Pyrzowicach. Początkowo sądzono, że jedna z lądujących maszyn uszkodziła np. skrzydłem dach jednego z domów - opisuje portal tvn24.pl.

Służby potwierdziły uszkodzenie dachu, jednak okazało się, że to podmuch powietrza, powstały podczas lądowania samolotu, doprowadził do tego, że miały spaść dachówki. - Tak było, że nisko przeleciał, był jeden wielki huk i te dachówki leciały - opowiadał jeden z mieszkańców.

Prokuratura bada sprawę z Ożarowic

Zagadkowym zdarzeniem zajęła się policja, która przesłuchała świadków i przekazała materiały prokuraturze, oprócz tego o zajściu poinformowano Urząd Lotnictwa Cywilnego i Państwową Komisję Wypadków.

Według mieszkańców, z którymi rozmawiał portal tvn24.pl, to nie pierwszy tego typu incydent, a na hałas uskarżają się od lat. Walczą też o odszkodowania za wszelakie niedogodności.

Rzecznik portu w Pyrzowicach zapewnił natomiast, że żadna skarga w sprawie spadających dachówek w Ożarowicach nie wpłynęła. Dodał, że jeżeli zostanie udowodnione, że samolot zbyt nisko leciał, to poszkodowany mieszkaniec będzie musiał zwrócić się albo do przewoźnika, albo do Polskiej Żeglugi Powietrznej.

Więcej o: