Co najmniej pięć fok, których ciała znaleziono w ostatnich tygodniach na wybrzeżu, mogło zostać zabitych przez ludzi. Dwie miały cegły przyczepione do szyi, jedna - równo rozcięty brzuch, kolejna - rozbitą czaszkę. Pojawiły się podejrzenia, że to skutki celowego działania.
Dlatego gdy poniedziałek pojawiły się informacje o kolejnych martwych fokach, także wracano uwagę na możliwe działanie człowieka. Maciej Naskręt z Trojmiasto.pl pisał, że jedna z nich "była owinięta linkami i dostała prawd. obuchem w głowę". Jednak początkowo o martwych zwierzętach nie wiedziała ani policja, a Stacji Morskiej w Helu.
Dziś fokarium Stacji Morskiej potwierdziło, że wczoraj dostało zgłoszenia o trzech martwych fokach, znalezionych w Gdyni, Jastrzębiej Górze oraz pomiędzy Kuźnicą a Jastarnią. Fokarium poinformowało, że oględziny nie wykazały "śladów świadczących o tym, aby do ich śmierci CELOWO przyczynił się człowiek".
"Będziemy tępić te łajzy"
Obrońcy praw zwierząt i miłośnicy fok komentują, że za mordowaniem fok mogą stać lokalni rybacy. Dla wielu z nich foki to pasożyty – żywią się cennymi dla poławiaczy łososiami, a w ostatnich latach nauczyły się wyjadać ryby prosto z rybackich sieci.
W rozmowie z Wirtualną Polską o fokach nieprzyjaźnie wypowiadał się jeden z rybaków, trudniący się połowem ryb na Bałtyku:
W Szwecji i Finlandii już dawno uruchomiono odstrzały. U nas foka jest chroniona, bo rządzą ekoświry. Będziemy tępić te łajzy na własną rękę. Dowodów nie będzie.
Orędowniczką odstrzału fok żyjących w Bałtyku jest posłanka PiS, Dorota Arciszewska-Mielewczyk, związana z miastem Gdynia. W marcu tego roku w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" zaproponowała, aby wprowadzić odstrzał fok, które jej zdaniem szkodzą interesom polskich rybaków.
