Jak czytamy na Facebooku kolektywu „Czarne Szmaty”, grupa składa się z czterech kobiet i zajmuje się sztuką performatywną - happeningiem, street artem i performansem.
W sobotę 9 czerwca, gdy ulicami Warszawy przeszła Parada Równości, dziewczyny z „Czarnych Szmat” zorganizowały swój niezależny happening na skrawku zieleni pod palmą na rondzie De Gaulle’a.
Dziewczyny wypoczywały na słońcu w kostiumach kąpielowych, z leżakami i egzemplarzami poezji Safony, starogreckiej poetki, która w twórczości skupiała się na kobiecych uczuciach. Czytały też Elizabeth Bishop i Adrienne Rich.
Happeningowi towarzyszyła tablica z nazwą miejscowości „Lesbos”. Wyspa od lat 70. jest popularnym miejscem wypoczynku lesbijek z całego świata. Na Lesbos mieszkała też Safona.
Jak opisuje jedna z uczestniczek happeningu, warszawiacy reagowali na akcję pozytywnie.
Ludzie cieszyli się i uśmiechali, bili brawo i machali. Niewiele osób nawiązywało kontakt werbalny, wiele wzrokowy. Było wśród tych spojrzeń wiele serdeczności, trochę sceptycyzmu oraz kilka par oczu i głów próbujących rozwikłać, co się tak właściwie dzieje. Ktoś krzyknął, że świetny pomysł, ktoś zanosił się ze śmiechu w samochodzie. Dowiedziałyśmy się też, że Jezus nas kocha. Kilka osób zapytało o Paradę - jedni po polsku, inni po angielsku i francusku. A policjanci zmartwili się jedynie o to, jak przedostaniemy się z powrotem przez morze na stały ląd. Choć my w sumie nie miałyśmy potrzeby tam wracać...
- opowiada w rozmowie z Gazeta.pl.
W tegorocznej Paradzie Równości wzięło udział około 45 tys. osób. Zobacz też relację Gazeta.pl z Parady Równości >>>