Mieszkańców Radwanic koło Wrocławia mocno dziwiło zachowanie Alfreda M., właściciela firmy produkującej m.in. pistolety - donosi "Gazeta Wrocławska". Mężczyzna miał w ostatnich dniach na przykład stawiać znicze w oknach budynku firmy (mieściło się w nim także jego mieszkanie), a na fasadzie pojawiać miały się napisy o treściach związanych z religią.
Policjanci pojawili się przed budynkiem w Radwanicach, zaalarmowani właśnie przez mieszkańców. Była sobota wieczór. Mężczyzna siedział na dachu budynku. - Z jego zachowania wynikało, że jest zdesperowany i chce sobie coś zrobić - opowiadał Polsat News asp. szt. Paweł Petrykowski, rzecznik KWP we Wrocławiu. Mężczyzna, przebywając na dachu, groził bronią. Służby zarządziły ewakuację.
Na miejscu pojawił się nawet policyjny negocjator, a rozmowy prowadzono przez kilka godzin, nie przyniosły jednak skutku. W tym czasie mężczyzna zszedł z dachu do mieszkania, gdzie się zabarykadował. Ponieważ funkcjonariusze dalej obawiali się, że może on stanowić zagrożenie lub coś sobie zrobić, po godz. 1.30 w niedzielę do mieszkania w Radwanicach wkroczyli funkcjonariusze z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji we Wrocławiu.
Antyterroryści we współpracy z funkcjonariuszami dolnośląskiej policji obezwładnili mężczyznę i zatrzymali go. Policja zamieściła też zdjęcia broni, którą miał przy sobie.
Dziennikarz "Polsat News" zamieścił zdjęcie z tabliczką, jaka pojawiła się na wejściu na posesję w Radwanicach. Napisano na niej:
Osoby duchowne wszelkich wyznań religijnych. WSTĘP WZBRONIONY. Tutaj jest Polska.
Słowo "wzbroniony" zostało podkreślone i mocniej zapisane w miejscu, gdzie pojawia się fraza "broń", co jest widoczne na fotografii.