55-latka z Katowic otruła córkę i popełniła samobójstwo. Zostawiła list pożegnalny

Tragedia w Katowicach. 55-latka prawdopodobnie otruła swoją córkę, a następnie popełniła samobójstwo. W mieszkaniu zostawiła list pożegnalny. Według nieoficjalnych ustaleń kobieta miała problemy finansowe.

W poniedziałek do jednego z bloków przy ul. Szafirowej w Katowicach wezwano straż pożarną - mieszkańcy skarżyli się na okropny zapach wydobywający się z jednego z mieszkań. 

Katowice. Ciała matki i niepełnosprawnej córki w mieszkaniu

Jak informuje katowicka "Wyborcza" strażacy dzwonili do drzwi, ale nikt nie otwierał. W końcu weszli przez okno. W lokalu znaleziono ciało 31-letniej niepełnosprawnej Magdaleny W. oraz zwłoki jej 55-letniej matki - Bożeny W. Jak się okazało, 31-latka cierpiała na porażenie mózgowe i nie mogła samodzielnie się poruszać. Na miejsce przyjechali kryminalni z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach oraz prokurator.

- Na chwilę obecną pełne okoliczności zdarzenia nie są znane - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Danuta Dobosz, zastępca prokuratora rejonowego z prokuratury Katowice-Zachód.

Miała problemy finansowe

Prokurator Dobosz potwierdza nam jednak, że w mieszkaniu znaleziono list pożegnalny, napisany przez matkę. Nie zdradza jednak jego treści, podobnie jak zeznań sąsiadów. Według "Wyborczej" kobieta miała poważne problemy finansowe, nie była w stanie spłacić długów.

Ciało 55-latki w chwili odnalezienia znajdowało się w stanie znacznego rozkładu. Dokładne ustalenie, kiedy kobieta zmarła, nie jest łatwe, ponieważ zwłoki zostały odnaleziono po kilku bardzo upalnych dniach, przez cały czas znajdowały w zamkniętym, nagrzanym mieszkaniu. Śledczy podejrzewają, że 55-latka zmarła około tygodnia przed wejściem do jej mieszkania.

Nie jest też jasne, jaki czas minął między jednym a drugim zgonem, wiadomo jednak, że matka zmarła pierwsza.

Dwie hipotezy

Śledczy mają dwie hipotezy co do przyczyn tragedii. Pierwsza zakłada, że matka najpierw otruła swoją 31-letnią córkę, a następnie sama popełniła samobójstwo. - W tym kierunku prowadzone jest postępowanie. Zostało wszczęte śledztwo w kierunku usiłowania zabójstwa córki i popełnienia samobójstwa przez matkę - wyjaśnia prokurator Dobosz.

Prawdopodobnie 55-latka mogła podać swojej córce silne środki, a następnie, będąc pewną, że 31-latka nie żyje, popełniła samobójstwo. Niepełnosprawna kobieta mogła umierać wiele dni. To, jaką konkretnie substancję jej podano, będzie przedmiotem dalszych badań. 

Była bardzo opiekuńcza

Druga wersja zakłada, że matka popełniła samobójstwo i po prostu zostawiła córkę samą. Osoba, która zna sprawę, mówi jednak "Wyborczej", że to mało prawdopodobne, ponieważ kobieta była bardzo opiekuńcza. - Z psychologicznego punktu widzenia trudno więc sobie wyobrazić sytuację, że zostawia ją samą w zamkniętym mieszkaniu i bez opieki - mówi informator dziennika.

Przeprowadzono sekcje zwłok

W czwartek przeprowadzono sekcje zwłok kobiet, znane są wstępne wyniki. - Nie wykazała ona, żeby na ciele jednej lub drugiej osoby znalazły się obrażenia, wskazujące na to, że ktoś z zewnątrz przyczynił się do ich śmierci - mówi nam prokurator Dobosz. - Zlecone zostały dodatkowe badania toksykologiczne i histopatologiczne, żeby ewentualnie potwierdzić lub wykluczyć tę wersję, którą przyjmujemy jako najbardziej prawdopodobną, czyli otrucie - dodaje.  

Dzwonisz na 112 i co dalej? Te rzeczy musisz powiedzieć, żeby szybko i sprawnie wezwać pomoc

Więcej o: