Protest pielęgniarek w białostockim szpitalu polega na braniu przez pielęgniarki masowych zwolnień lekarskich z powodu przemęczenia. Nieoficjalnie wiadomo, że jest to forma strajku.
Pielęgniarki w polskich szpitalach. "Niewiele z nas pracuje na jeden etat" >>>
Protest pielęgniarek i trudną sytuację szpitala w Białymstoku skomentowała dla RMF24 dyrektor placówki, profesor Anna Wasilewska: "W tej chwili na każdym oddziale mamy tylko oddziałową i ewentualnie jedną pielęgniarkę, która pomaga przy pacjentach. Odwołaliśmy wszystkie przyjęcia planowe. Pacjenci, którzy są pacjentami ogólnopediatrycznymi skierowaliśmy do szpitala wojewódzkiego, w razie potrzeby będziemy prosić o pomoc inne placówki. Musimy przyjmować pacjentów w stanie zagrożenia życie, ponieważ posiadamy oddział intensywnej terapii, pacjentów onkologicznych, pacjentów, którym musimy udzielić specjalistycznej pomocy".
Protest pielęgniarek w białostockim szpitalu ma zmusić dyrekcję szpitala do podniesienia wynagrodzeń. Nie zmieniły się one od 2015 roku, kiedy pielęgniarki w ramach ostrzeżenia urządziły dwugodzinny strajk. Obecny protest ma o wiele ostrzejszą formę – ponad 80 proc. osób zatrudnionych w szpitalu przyniosło zwolnienia lekarskie w poniedziałek. Strajk może potrwać nawet do końca tygodnia. Pielęgniarki domagają się podwyżek w wysokości 400 złotych, podczas gdy dyrekcja szpitala oferuje im 103 złote.
Agnieszka Olchim, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w UDSK komentuje sprawę: „Nie możemy się na to zgodzić. Proponowałam nawet 215 złotych, ale dyrektor się nie zgodziła. Jest nam przykro i przepraszamy rodziców za taką sytuację, ale to jest ostateczność. […] Pielęgniarka, która przychodzi do pracy po 3-letnim licencjacie dostaje 2085 złotych wynagrodzenia zasadniczego brutto, a jest to bardzo ciężka i odpowiedzialna praca. Teraz jest dużo biurokracji, pracy przy dokumentach i mało mamy czasu dla pacjentów”. Dyrekcja szpitala rozkłada ręce. – Nie jesteśmy w stanie nic więcej zrobić finansowo. Każda grupa medyczna, pracowników dostała propozycję 25 procent różnicy według stawek ustawowych. Tego musimy się trzymać i nie możemy inaczej traktować pielęgniarek – komentuje profesor Wasilewska.