Absurd w zalanym Kórniku. Straż pożarna pomagała po ulewie. Kobieta wezwała policję

Straż pożarna ruszyła do akcji po ulewie, która zalała ulice w Kórniku pod Poznaniem. W pewnym momencie na miejsce przyjechali też policjanci. Nie po to, by pomóc.

Straż pożarna interweniowała w Kórniku po sobotniej ulewie. W stolicy Wielkopolski i okolicach burze spowodowały utrudnienia w ruchu, zalane były ulice. Najgorzej było m.in. w Kórniku - opisuje lokalny "Głos Wielkopolski". Woda zalała działki, ulice i piwnice. Mieszkańcom była potrzebna pilna pomoc straży pożarnej. 

Kórnik. Do straży pożarnej przyjechała policja

W zalanym Kórniku pracowali m.in. strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej Poznań Głuszyna. Gdy późnym wieczorem zajmowali się wypompowywaniem wody z zalanej piwnicy, przyjechał do nich patrol policji. Funkcjonariusze poinformowali straż pożarną, że dostali od osoby z okolicy zgłoszenie o zakłócaniu ciszy nocnej przez strażackie pompy - opisuje absurdalną sytuację Radio Poznań.

Straż nie przerwała pracy, a policjanci odjechali po sporządzeniu notatki. Później policja tłumaczyła, że nie doszło do wykroczenia, ale funkcjonariusze musieli zareagować na zgłoszenie od kobiety z okolicy. Według informacji zebranych przez dziennikarzy Radia Poznań, mieszkanka Kórnika regularnie prosi o interwencje policji i zazwyczaj jej zgłoszenia nie są uzasadnione.  

Więcej o: