W niedzielę wieczorem zajęło się wysypisko śmieci w Studziankach (woj. podlaskie). Pożar objął obszar o powierzchni 7 tys. metrów kwadratowych, co zaowocowało potężną chmurą dymu, widzianą z daleka. Ale przerażający widok czy wszechobecny smród to nie były jedyne skutki pożaru.
Jak tłumaczy w rozmowie z PAP Krzysztof Skotak z Instytutu Ochrony Przyrody - PIB, dym z pożarów wysypisk jest bardzo groźny dla zdrowia.
Z różnych związków mogą powstawać różne zanieczyszczenia - związki pochodne od związków, które się spala. To mogą być np. dioksyny, furany, metale ciężkie, wielopierścieniowe węglowodory... To samo dzieje się w piecach przydomowych, gdzie niektórzy wciąż spalają śmieci
- opisuje i dodaje, że na dym najczęściej i najszybciej reagują alergicy i osoby cierpiące na choroby układu oddechowego, np. astmatycy czy osoby z Przewlekłą Obturacyjną Chorobą Płuc (POChP). - Cała zaś populacja, która wdycha zanieczyszczenia, jest narażona na długofalowe ich działanie - tłumaczy.
Jak wyjaśnia ekspert spalanie śmieci w pożarach znacznie różni się od profesjonalnego spalania ich w spalarniach. - Spalanie całkowite zachodzi tylko w optymalnych warunkach - przy odpowiedniej temperaturze i odpowiedniej ilości tlenu. I tak np. w profesjonalnych spalarniach śmieci temperatura dochodzi do 900 stopni, a spalanie jest dość bliskie optymalnego. Powstaje stosunkowo mało szkodliwych substancji - wyjaśnia Krzysztof Skotak i dodaje:
Ale wiemy, że w przypadku pożarów wysypisk takie idealne spalanie nie zachodzi. Odpady palą się w całej objętości wysypiska, również pod spodem, gdzie tlenu jest mało, a temperatura nie jest wysoka. To stamtąd wydobywają się kłęby dymu. Ten nieprzyjemny zapach, który czujemy, to dowód, że zachodzi spalanie niepełne.
Co ważne, dym nie szkodzi tylko poprzez wdychanie, może stanowić też problem dla upraw. Jak mówi Skotak:
Pożary są na tyle uciążliwe, że pożar, a więc i unoszony dym, z reguły obejmuje duży obszar. Kiedy jest wilgotno lub pada, cząsteczki ulatujące z dymem zostają wymywane z powietrza i trafiają do podłoża. Osoba uprawiająca np. truskawki musi się więc liczyć z tym, że gdy przechodzi chmura zanieczyszczeń - mogą one opaść i trafić do ziemi, a truskawki wyciągną te zanieczyszczenia z gleby.
To, co jemy, będzie więc zanieczyszczone.
By uświadomić sobie skalę zanieczyszczenia, wystarczy przypomnieć, że po pożarze śmieci w Zgierzu trujący dym dotarł do co najmniej 9 miejscowości.